Jonathan Kaplan, na kilka dekad przed tym zanim znalazł się na planie, m.in. Ostrego Dyżuru, szlifował fach w odmętach kina eksploatacji. W historii Trucka Turnera, docenia uroki zwyczajności, redefiniując przy okazji typowe dla nurtu blaxploitation estetyczne szaleństwo.
Tytułowy bohater to łowca nagród specjalizujący się w doprowadzaniu przed oblicze sprawiedliwości wszelkiej maści oprychów. Pewnego dnia, mężczyzna dostaje trudne, choć zarazem ekscytujące w swym skomplikowaniu zlecenie: należy dopaść wyjątkowo śliskiego typa, agresywnego alfonsa i przestępcę Gatora. Zaprawiony w bojach złol długo się broni, ostatecznie jednak ginie w trakcie strzelaniny, pozostawiając po sobie niedokończone interesy i zacietrzewioną ukochaną Dorindę, która poprzysięga zemstę Truckowi. Dotychczasowy myśliwy szybko staje się zwierzyną, na którą polować będą największe parszywce z miasta.
Kaplan niesie narrację na wartkim dowcipie i niemal muzycznym rytmie, jednocześnie sprawnie zaszczepiając ją na gruncie codzienności bohaterów, trochę zmęczonych życiem, odrobinę zwyczajnych, ale bynajmniej nie zlanych z tłumem. Udaje mu się przy tym uniknąć zarówno przestylizowania i przeestetyzowania, jak i epatowania dojmującą biedą środowisk, które utknęły na marginesie. Przez miasto idzie się pewnym krokiem, przestępczość udaje trzymać się w ryzach. Wszystko dzięki Turnerowi, który cieszy się poważaniem na dzielnicy.
Isaac Hayes w tytułowej roli to samonakręcająca się energia. Co ciekawe aktor, a zarazem kompozytor (skomponował muzykę również do Trucka…) i legenda soulu, kilka lat wcześniej został nagrodzony Oscarem za piosenkę do Shafta (reż. Gordon Parks, 1971) wielkiego hitu kina blaxploitation. W filmie Kaplana jest niczym ten ostatni sprawiedliwy skonfrontowany z całym złym światem, choć nie idealizowany przez twórcę. Niewymuszony twardziel z błyskiem w oku, ale i sercem na dłoni, szczególnie dla ukochanej kobiety i najbliższych przyjaciół. Zaprowadza porządki nie tylko siłą pięści, ale i umiejętnością lawirowania w miejskiej dżungli pełnej pułapek i relacji, w których trzeba umieć się odnaleźć. Cięty żart, dobra bajera w kontaktach z płcią przeciwną, a zarazem ujmująca niedoskonałość (jak się okazuje opieka nad kotem może być trudniejsza niż łapanie przestępców), to jego znaki szczególne. Czaruje przy tym bezczelną brawurą, gdy przyjeżdża do więzienia po ukochaną z sześciopakiem piwa zamiast bukietem kwiatów. Zawłaszcza ekran miękkim krokiem, nie wkładając za wiele wysiłku w to aby stać się kwintesencją słowa „cool”.
Gdy zostaje postawiony przeciwko polującym nań agresorom (jednym z nich jest gwiazda nurtu [choć nie tylko blax] Yaphet Kotto), nie ma sobie równych. Zwinnie przemieszcza się po załomach budynków, każdy zakątek zna jak własną kieszeń. Miasto ewidentnie mu sprzyja, bez względu na rodzaj konfrontacji i konieczność zmiany broni. Jest w charakterach tych antagonistów sporo slapstickowej nieporadności, jakby biorącej w nawias archetyp niezniszczalnego gangstera/wszechmocnego alfonsa, często goszczącego na klatkach nurtu blaxploitation. Bezrefleksyjnie zapatrzeni w cel, nie dostrzegają skali przeciwnika, co może prowadzić do tylko jednego rozwiązania. Główny bohater ostatecznie zawsze spadnie na cztery łapy, wracając do domu.
Można sobie tylko wyobrażać jaką siłę rażenia miał na dużym ekranie Hayes jako Truck Turner, gdzie dzięki zmyślności American International Pictures wyświetlany był w ramach seansów double feature do spółki z Pam Grier w roli niezapomnianej Foxy Brown. Dwie ikony nurtu, ogrywające swoją charyzmę bezbłędnie zostały wrzucone w historie, które miały wszystko aby stać się kultowe. Scenariuszowy wdzięk, muzykę, mocny drugi plan oraz jedyny w swoim rodzaju rytm łączący wszystkie te aspekty w jedną, spójną całość. Bystra reżyseria Kaplana dodatkowo ułatwiała zatopienie się w filmie, bo twórca dobrze czuł najważniejsze aspekty opowieści. Przemoc w jego optyce nie dominuje nad akcją, a raczej ją uzupełnia. Humor w relacji Trucka i jego dziewczyny urealnia życie bohaterów, którzy miewają zwyczajne problemy. Z kolei gatunkowe klisze, nie popadają w śmieszność, wyciągając na wierzch swój potencjał. Rozbijane w wyścigach fury nie tracą nic ze swojego ekstrawagancji, nawet gdy gubią drzwi. Miasto choć znaczone działalnością przestępczą, charakteryzuje żywotność, niewymuszona swojskość i wewnętrzny szyk. Trzymany w ryzach, bliższy raczej codzienności bohaterów, niż zwyczajowej modowej egzaltacji utożsamianej w nurcie z postaciami sutenerów. Nichelle Nichols, którą mogą kojarzyć miłośnicy Star Treka jest doskonała jako żądna krwi, pyskata Dorinda, która swoje dziewczyny traktuje jako połcie mięcha, gorzej niż niejeden alfons kina blaxploitation. W starciu z Truckiem do końca nie traci pewności siebie.
Film Kaplana, korzystający o ironio z historii, która początkowo miała opowiadać o białym łowcy głów, ostatecznie godnie reprezentuje nurt. Rezonuje estetycznym szczegółem i napięciem realiów epoki, jednocześnie nie popadając w oczywistość czy nadmierne fetyszyzowanie tragizmu czy problemów afroamerykańskiej społeczność charakterystycznych dla opowieści spod znaku struggle porn. Truck Turner to wdzięk, lekkość, szczypta kąśliwego humoru, zwały dobrze poprowadzonej akcji, ale i domowej przytulności. Gdy w ostatniej scenie bohaterowie opuszczają miasto w uśmiechach i nadziei, przeżycia pozostawiając za sobą, nie można oprzeć się wrażeniu, że wszystko co istotne właśnie wskoczyło na swoje miejsce.
Entuzjastka kampu, horrorów i kociego futra. Po godzinach marzy o wynalezieniu wehikułu czasu, który przeniósłby ją do obskurnych kin na nowojorskim Times Square z lat 70. Jej życiową misją jest zaszczepienie w widzach miłości do dziwności.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis