Niniejszy tekst jest kontynuacją omówień publikacji Chaos! Comics: wydawnictwa odpowiedzialnego za jedyne uniwersum komiksowe, podobne pod wieloma względami do tych od Marvela czy DC, w całości utrzymane w stylistyce horroru, dark fantasy i brutalnego science-fiction. Zasłużyło więc sobie na specjalne traktowanie.
W dzisiejszym wpisie odchodzę jednak od uniwersum Chaosu aby przyjrzeć się pokrótce nowelom zawartym w miniserii Nightmare Theater.
Nightmare Theater #1-4 (Chaos! Comics, 1997)
Twórca miniserii: Brian Pulido
Projekt graficzny: Mike Flippin, Jay Armbrust
Miniseria Nightmare Theater była tygodnikiem stanowiącym wstęp do komiksowego Halloween od Chaos! Comics w 1997 roku. Brian Pulido i spółka zawsze pamiętają by świętować dzień duchów z należytą pompą. 27 lat temu przygotowali z jego okazji hołd dla klasyki kina grozy. Stąd większość historii zawartych w mini jest inspirowana znanymi wszystkim fanom horrorów produkcjami czy potworami, aczkolwiek nie brak tu również undergroundowego podejścia do obrazkowych opowieści czy okazjonalnego wypychania kadrów humorystycznymi treściami. Pierwszy numer zaczynamy od…
- Mr. Mischief & Psychotica
Scenariusz: Brian Pulido
Rysunki: Fauve
Każdy zeszyt rozpoczyna się i zamyka spotkaniem z Mr. Mischiefem, któremu towarzyszy jego asystentka Psychotica. W humorystyczny sposób zapowiadają oni nadchodzące nowele w przepchanym monstrami kinie. Jest miło, psychodelicznie, z nienachalnym poczuciem humoru oraz z licznymi nawiązaniami do klasycznych pozycji filmowej grozy.
- One Perfect Night
Scenariusz: Joy Mosier-Dubinsky
Rysunki: Bernie Wrightson
Nowela o pełnym marzeń saksofoniście, co spotkał wilkołaka. Jest to klasyczny horror ze zwrotem fabularnym, jaki z powodzeniem mógłby się znaleźć w tytułach Warrena w latach 70. Oldschoolowość opowieści nie dziwi, biorąc pod uwagę, że jej ilustratorem jest weteran komiksowej grozy Bernie Wrightson, który oprócz kreatur dla różnych magazynów rysował m.in. również niejakiego Swamp Thinga. Historia z Nightmare Theater została zaprezentowana w formie retrospekcji z życia pechowego muzyka, przez co posiada nieco przyciężkawą narrację. Wizualnie jest bardzo przyzwoita, choć wydaje się odrobinę pospieszenie sklecona, a i wilkołak – przyznam – także wypada jakoś nijako. Ostatecznie jest to miły, lecz raczej średni wstęp.
- The Ballad of the Eyeball Dragster
Scenariusz: David Guinn
Rysunki: Flint Henry
Nowela o autostopowiczu, co spotkał gałkę oczną-dragstera. Tym razem narracja jest w całości zaprezentowana jako śpiewana ballada rockowa, więc jest nieco humoru i sporo rymowania. Fabuły jako takiej tu nie ma, jest za to całkiem niezła psychodela. Wizualnie jest to twór rodem z undergroundowych komiksów. Na kadrach dzieje się dużo, wszystko jest zniekształcone i wylewają się na nas jaskrawe kolory. To bardziej komiksowy trip niż nowela, którą czytamy dla fabuły.
- The Monster Hunter’s Club
Scenariusz: Hart Fisher
Rysunki: Rick Veitch
Nowela o chłopaku, nad którym znęcał się ojczym i o wampirze, który pojawił się nieopodal. Dość przewidywalna historia, kojarząca się nieco z filmem The Monster’s Squad (Fred Dekker, 1987). Grupa dzieci spotyka się w domku na drzewie aby oglądać klasyczne horrory, lecz jeden z nich ma pecha posiadać wspomnianego okrutnego ojczyma. Pewnego wieczora chłopak spostrzega rannego wampira na swoim podwórku i postanawia mu pomóc. Komiks jest niestety zbyt krótki aby wzbudzać silne emocje, nie pomaga też zupełny niemal brak oryginalności. Lecz jeśli uznamy, że nie o oryginalność tu chodzi, a o korzystanie z popularnych motywów kina i literatury grozy w celu oddania im hołdu, wtedy The Monster Hunter’s Club spełnia swoją rolę udanie.
- Gilarantula: Terror of the Desert
Scenariusz: Brian Pulido
Rysunki: Georges Jeanty
Uwaga! Atomowe eksperymenty zrodziły gigantycznego potwora! Pulido wyraźnie inspiruje się tu The Giant Gila Monster (Ray Kellogg, 1959) i Tarantulą (Jack Arnold, 1955). Mózg stojący za sukcesem Chaos! Comics stworzył własną kreaturę ogromnych rozmiarów i wysłał ją by stawiła czoła armii Stanów Zjednoczonych. Na tym nie poprzestał: w tle rozwija antymilitarne przesłanie oraz sprzeciw wobec prowadzeniu eksperymentów na zwierzętach. Niech nikogo to jednak nie zniechęci przed lekturą. Na pierwszym planie bowiem króluje rozwałka; krótka, ale treściwa, nieźle narysowana i z dość nieprzewidywalnym twistem. Może niezbyt zaskakującym samym w sobie, ale na pewno nietypowym w kontekście twórczości Pulido. Doskonały początek drugiego zeszytu miniserii.
- Cut! Cut! Cut!
Scenariusz: Robert Loren Fleming
Rysunki: Mike Hoffman
Druga nowela w drugim numerze Nightmare Theater to tym razem hołd dla Psycho (Alfred Hitchcock, 1960). Komiks opowiada o reżyserze, tworzącym remake klasyku Hitchckocka. Mężczyzna niestety gubi się w fikcji i przestaje zauważać granicę między prawdą a filmem. Jak się okazuje nie tylko on, dzięki czemu stajemy się świadkami morderstw, nawiązujących do scen z kinowego klasyka. Wynikiem jest nieco psychodeliczny slasher, ciekawie zmyślony oraz zyskujący dodatkowe punkty za krytykę remake’ów wiernie kopiujących oryginały i tylko przenoszących je z czarno-białej na kolorową taśmę.
- Bear With Me
Scenariusz: Drew Bittner
Rysunki: Eric Powell
Nowela o tytule zdradzającym, o jakich okrucieństwach za moment będziemy czytać. Jest ona jeszcze bardziej oldschoolowa niż otwierające miniserię spotkanie z wilkołakiem i z powodzeniem mogłaby znaleźć się w którymś z numerów Eerie czy Vampirelli. Opowiada o wyrodnym mężczyźnie, jaki przyczynia się do śmierci na zawał serca swojej ciotki by przejąć jej majątek. Pluszowy miś zmarłej nie jest jednak tym stanem rzeczy zachwycony. Bear With Me to bardzo przyjemna historia grozy w starym stylu; co prawda przewidywalna do bólu, lecz sprawnie napisana i narysowana, a dzięki niedługiej formie jej brak oryginalności nie ma czasu wywołać negatywnych odczuć.
- This Little Piggy
Scenariusz: Jesse McCann
Rysunki: Fuave
Nowela o gangsterze, co lubował się w odcinaniu ludziom palców i o zemście tychże ludzi. Jest to mocno kuriozalna historyjka z ekstremalnie prostą fabułą i zupełnie niestrasznym zagrożeniem. Całkiem ładnie narysowana, lecz niestety zbyt mało pomysłowa by zaciekawić.
- Dead Flies On My Shoulder
Scenariusz: Christopher Golden
Rysunki: Shannon Gallant
W 1953 roku żył sobie chłopiec, który niezbyt lubił ludzi i chciał aby wszyscy umarli.
Atrakcyjna wizualnie nowela została osadzona w latach 50. Stosownie do czasu akcji posiada ilustracje w starym stylu i panele unikające bardziej nowatorskiego, dynamicznego rozmieszczenia na stronach. Także kolorystyka nawiązuje do powojennych komiksów. Dead Flies On My Shoulder opowiada o chłopaku ignorowanym przez rodziców i niespędzającym zbyt wielu przyjemnych chwil w szkole. Jego życzenie wymarcia ludzkości zdaje się niespodziewanie spełniać, lecz gdy wszyscy wokół niego zaczynają padać trupem, wtedy Golden nie może się zdecydować czy preferuje wytłumaczenie (pseudo)naukowe czy zupełnie fantastyczne i daje oba, co nie jest najlepszym ruchem z jego strony. Fabuła jest przez to średnio logiczna, a tragedia chłopaka mało tragiczna i ciężko w pełni docenić jego motywacje.
- The Film
Scenariusz: Richard Christian Matheson
Rysunki: Philip Nutman
Zaczyna się projekcja „Filmu” w postapokaliptycznym kinie.
Bardzo, ale to bardzo chaotyczna nowela o zdeformowanych w większości ludziach w świecie zniszczonym nuklearnymi wojnami, którzy przybywają na „Film” – ponoć najlepszy i najstraszniejszy w historii. Komiks prymarnie składa się z przypadkowych kłótni i bijatyk między widzami, prowadząc powoli do dość przewidywalnego finału. Jest to najciekawsza z trzech nowel zawartych w trzecim numerze, ale wciąż pozostawia czytelnika bez większych emocji, co sprawia, że przedostatni zeszyt mini jest zdecydowanie najgorszym.
- The Rules
Scenariusz: Tom Sniegoski
Rysunki: Kirk Van Wormer
Tom Sniegoski w sercach fanów komiksów będzie pewnie na zawsze kojarzony jako jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy autor historii o Vampirelli. W Nightmare Theater postanowił nie odchodzić od krwiopijczych motywów i zabiera nas do ogarniętej plagą wampirów Ameryki. Pewien mężczyzna chroni się przed wyposażonymi w długie kły oprawcami w opuszczonym domu, ciesząc się, że jest w końcu bezpieczny. Wampiry wszakże nie mogą wejść do środka bez zaproszenia.
Jest to dość atrakcyjna, lecz prosta i ekstremalnie przewidywalna nowelka. Mimo wszystko czyta się ją całkiem przyjemnie i pozostaje w pamięci dłużej niż większość zawartych w miniserii pomysłów.
- Itchy Peterson: Born Lucky I Guess
Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: Val Semeiks
Usiądźmy teraz wszyscy przed odbiornikami telewizyjnymi. Rozpoczyna się bowiem audycja, poświęcona Itchy’emu Petersonowi, dżentelmenowi, wilkołakowi i dawnej gwieździe horrorów. Peterson jest emigrantem, który przybył do Stanów Zjednoczonych z ogarniętych wojną Węgier.
Alana Moore’a chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Legendarny scenarzysta komiksowy zupełnie spodziewanie napisał najlepszą nowelę w całej miniserii. Z jednej strony stanowi ona nostalgiczny hołd dla klasycznych horrorów pokroju The Wolf-Man (George Waggner, 1941) i Frankenstein (James Whale, 1931); z drugiej jest opowieścią o tolerancji i akceptacji (Peterson miał problemy z byciem zaakceptowanym przez rodziców żony, był brutalnie eksploatowany przez bezduszną machinę Hollywoodu); z trzeciej odsłania się jako krytyka Ameryki, dającej schronienie przestępcom wojennym uciekającym z Europy jeśli ci mają coś intratnego do zaoferowania swojej nowej ojczyźnie (Peterson zamordował przynajmniej kilka kobiet w Węgrzech zanim wyemigrował do USA); z czwartej mówi o niemożliwości całkowitego zduszenia w sobie naturalnych odruchów i zmienienia własnej natury (Peterson musi ciągle zażywać środki uspokajające, ale i tak czasami dręczą go ataki wściekłości); z piątej traktuje o tym, że to co jest na powierzchni miłe i urocze, wcale nie musi takie być (idylliczne obrazy kwiatków malowane przez Petersona okazują się nie być wyrażeniem delikatności jego duszy, lecz cenionych przez niego wspomnień mordowania kobiet na łonie natury). Innymi słowy, Alan Moore nie zawodzi.
- A Life in the Cinema
Scenariusz: Mick Garris
Rysunki: Philip Nutman
Nowela o reżyserze, który korzysta ze zdeformowanego niemowlaka udając, że jest on marionetką stworzoną na potrzeby jego najnowszego horroru.
Poza udanym wizualnym nawiązaniem do It’s Alive (1974) Larry’ego Cohena, historia przez długi czas stanowi krytyczny obraz bezlitosnego przemysłu rozrywkowego, pełnego ludzi chętnych poświęcać innych dla własnych kariery i sukcesu. Po kilku stronach A Life in the Cinema przeradza się jednak w czysto groteskowy horror. Wtedy niestety gubi wszelkie komentarze; zamiast tego zadowala się zejściem w rejony tanich strachów i nadnaturalnych istot. Wciąż utrzymuje dość brutalny i nieprzyjemny poziom – szczególnie, że ilustracje są wysokiej klasy – lecz wydaje się zbyt odległa od początkowych treści, co rodzi mały dysonans.
- Dolly Dearest
Scenariusz: Anya Martin
Rysunki: Fuaves
Gdy dzieci śpią, budzą się lalki i organizują dzikie zabawy pełne tortur i horrorów.
Ostatnia nowela stanowi lekki hołd dla – ponownie – klasycznych horrorów Universala, ale kojarzy się również z takimi produkcjami, jak Dolls (Stuart Gordon, 1987) czy (o zgrozo) Toy Story (John Lasseter, 1995). Dolly Dearest jest przy tym niemal zupełnie pozbawiona dialogów, co wychodzi jej z korzyścią jako kontrapunkt dla pozostałych, często obfitych w dialogi i/lub narrację opowieści zawartych w Nightmare Theater. Historia o lalkach i figurkach organizujących brutalne, sadystyczne zabawy, gdy nikt na nie nie patrzy okazuje się zaskakująco okrutna, ale w przewrotny, humorystyczny sposób. Tym samym jest ona miłym, nawet jeśli niezbyt mocno zapadającym w pamięć zwieńczeniem miniserii.
Ticket to Terror, Parts I-IV
Esej w czterech częściach: Anya Martin
Anya Martin na przestrzeni czterech numerów pisze o czterech dekadach kina grozy w Ameryce, z rzadka wychodząc poza rejon Stanów Zjednoczonych. Zaczyna od lat 30. i kończy w latach 60. Eseje te stanowią bardzo fajny dodatek do miniserii. Szczególnie interesujące były pewnie dla młodszych czytelników, mogących dzięki nim poznać całkiem pokaźny zbiór klasycznych, wartych uwagi tytułów. Żadnego kinomisyjnego pulpożercy artykuły te z pewnością jednak nie zaskoczą; większość z nas zna biografie Borisa Karloffa czy Christophera Lee na pamięć i kojarzy okoliczności powstania The Bride of Frankenstein (James Whale, 1935) czy The Thing from Outer Space (Christian Nyby, 1951) na tyle dobrze, że tekst Martin sami moglibyśmy uzupełnić wieloma szczegółami. Mimo tego, jako krótka (każda część tekstu to 3-4 strony z ilustracjami) introdukcja do kina grozy skierowana do laików, Ticket to Terror jest niewątpliwie przyjemną lekturą i jeśli bym się na nią natknął w 1997 roku, to pewnie sam byłbym nią zaciekawiony i wypisywałbym tytuły filmów celem ich późniejszego odszukania, jak to robiłem czytając Danse Macabre Stephena Kinga w pozbawionym Internetu dzieciństwie.
Jedyne, co można zarzucić tekstowi to fakt, że dwa razy jest w nim wspomniane, iż Vincent Price był gwiazdą The Invisible Man (James Whale, 1933) – a przecież wszyscy doskonale wiemy, że Price grał w sequelu – oraz twierdzenie, że po dobrej passie horrorów Universala w latach 40. nie powstawały już w Ameryce filmy grozy z dobrymi scenariuszami. Jest to wierutnym kłamstwem i haniebnym pominięciem choćby pozycji produkowanych przez Vala Lewtona czy też The Lodger (1944) Johna Brahma.
Po tej krótkiej przerwie od uniwersum Chaosu powrócę do niego w następnym wpisie, w którym zacznę snuć opowieści o serii Evil Ernie: Destroyer i ongoingu Lady Death. Przy okazji wspomnę, że 24 kwietnia rusza kampania na Kickstarterze, w jakiej Pulido i spółka – obecnie pod szyldem Coffin Comics – zbierają pieniądze na grę beat-em up Lady Death: Demonicron. Jeśli ktoś ma ochotę zgarnąć kolekcjonerskie grafiki czy pudełka związane z tytułem to ma taką okazję. Na koniec dzisiejszego spotkania komiksowego zostawiam Was z grafiką z drugiego zeszytu Nightmare Theater, stworzoną w hołdzie horrorom Hammera.
Miłośnik kina azjatyckiego, kina akcji i kosmicznych wojaży na statku gwiezdnym Enterprise. Kiedyś studiował filologię polską, a potem został obywatelem NSK Państwa w Czasie. Publikował w Kulturze Liberalnej, Torii, Dwutygodniku Kulturalnym i innych.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis