
[Tekst pierwotnie opublikowany w marcu 2017 roku]
Choć początkowo pomyślane to było jako jednorazowa akcja, postanowiliśmy także i w tym roku zaprezentować Szanownemu Państwu tekst zbiorowy pt. Heroiny eksploatacji – zbiór laurek dla aktorek i/lub postaci kobiecych przynależnych bogatej tradycji filmowej pulpy – aby tak po swojemu uczcić zbliżający się Dzień Kobiet. W związku z tym zebrało się tu sześciu miłośników zatęchłego celuloidu, w tym trójka gości: Kuba Haczek i Simply (The Blog That Screamed) oraz Piotr Kuszyński (Komnata Dymu), aby z radością opisać dzielne piękności zdobiące rozmaite rodzaje obrazów, od hongkońskiego kina akcji, przez niskobudżetową włoszczyznę (ze szczególnym uwzględnieniem giallo) i brytyjskie horrory, po kanadyjskie (i nie tylko) nazisploitation oraz amerykańskie sexploitation. Zapraszamy do lektury, zachęcamy do seansów!
PS. A powyższy kadr pochodzi z filmu America 3000 (David Engelbach, 1986). A przynajmniej tak nam się wydaje! Powyższy kadr pochodzi z Hell Squad (Kenneth Hartford, 1986).
Mariusz Czernic

Moon Lee
„My, anioły, jesteśmy nieśmiertelne”
Co należy zrobić, by zostać gwiazdą kina sztuk walki? Najprościej to zapisać się do szkoły tańca. W filmach kung fu nie liczy się realizm, ale baletowa gracja oraz triki i umiejętności świadczące o latach intensywnego treningu. W tańcu i sztukach walki każdy krok ma znaczenie. Dlatego Moon Lee okazała się idealna w tego typu kinie. Ale miała też dodatkowe atuty – atrakcyjny i jednocześnie enigmatyczny wygląd, zgrabną figurę, charyzmę i poczucie humoru, a także odwagę, by uczestniczyć w scenach kaskaderskich. Popisowy numer zaliczyła w Żelaznych aniołach 2 (1988). Akcja rozgrywała się w malezyjskiej dżungli – zadaniem Moon Lee było dostać się do strażnicy ulokowanej wysoko nad ziemią, a potem wyskoczyć z niej na chwilę przed wybuchem. Podobny numer miała później wykonać razem z Sibelle Hu w filmie Devil Hunters (1989), ale wybuch nastąpił za wcześnie i obie aktorki trafiły do szpitala z poważnymi oparzeniami. Na szczęście ten wypadek nie okazał się tak tragiczny, jak się wydawał i obie wystąpiły razem jeszcze niejednokrotnie, m.in. w Dreaming the Reality (1991), gdzie zaskoczyły odejściem od schematu (Moon jako zabójczyni, Sibelle jako zwariowana fanka boksu). Najsłynniejsza rola Moon Lee to agentka w trzyczęściowej serii Żelazne anioły – szczególnie lubię część ostatnią (1989), w której mimo iż aktorka nie bierze udziału w akcji finałowej, to i tak ma najlepsze sceny do odegrania (poczynając od akcji w pociągu, a kończąc na brawurowej walce przy pomocy nunchaku). Inne ciekawsze filmy: Princess Madam (1989, zawierający ciekawe zwroty akcji), Killer Angels (1989, omawiana aktorka udaje piosenkarkę z nocnego klubu i wykonuje utwór w stylu disco) oraz Angel Terminators 2 (1991, tutaj panna Lee przechodzi od szeregu zabawnych scen do przejmującej kreacji dramatycznej, by w finale wzbudzić autentyczny podziw). Na aktorską emeryturę przeszła w wieku 30 lat i od roku 1995 całą uwagę i energię poświęcała własnej szkole tanecznej.

Edwige Fenech – królowa giallo
Edwige Fenech jest uważana za jedną z najważniejszych twarzy włoskiego kina gatunkowego; nic dziwnego, skoro pojawiła się w ponad 80-ciu filmach, w większości stanowiących wizytówki poszczególnych genre – to jednak giallo i szczególnie popularna we Włoszech commedia sexy all’italiana przyniosły jej nieśmiertelną sławę. Urodzona w wielonarodowej rodzinie (ojciec pochodził z Malty, zaś matka miała korzenie tunezyjsko-włoskie), już jako 16-latka wygrywa konkursy piękności, łącznie z nadanym w Cannes tytułem Miss Francji; wkrótce staje się wziętą fotomodelką. Karierę filmową rozpoczyna w 1967, rok później powstaje jej pierwszy ważny film – przygodowy Samoa, regina della giungla Guido Malatesty, zaś w 1969 seksualnie wyzwolony Top Sensation Ottavio Allessiego. W 1970 Edwige debiutuje u Mario Bavy w Five Dolls for an August Moon, w prologu wykonując zmysłowy taniec, po którym szturmem wchodzi na scenę giallo: w kolejnych latach gra w najlepszych filmach Sergia Martina, Giuliana Carnimeo czy Andrei Bianchiego. Filmy tego pierwszego stają się najważniejszymi w jej karierze – The Strange Vice of Mrs Wardh (1970), All the Colors of the Dark (1972), Your Vice is a Locked Room… (1972), produkuje mąż Edwige, brat Sergia, Luciano Martino (wcześniej nasza heroina była w związku z Fabio Testim). Specjalnością Fenech stają się zmysłowe piękności ukrywające tajemnice sprzed lat. Jej naturalna uroda, przyprawiona mieszanką południowo europejskiej słodkości, doskonale koresponduje z przesyconą aurą erotyki naturą filmów. Przez media zostaje nazwana„królową giallo”; po sukcesach w tym gatunku, przychodzi czas na rolę w Ubalda All Naked and Warm (1972) Mariano Laurentiego, włoskiej komedii erotycznej, która staje się gigantycznym sukcesem komercyjnym, co momentalnie pociąga za sobą produkcję obrazów tego genre. Edwige błyszczy w kolejnych filmach, ukazując niezwykły talent komediowy, wkomponowując się w schematyczne standardy: w natłoku podobnych do siebie ról gra nauczycielki, policjantki, lekarki. Wszystkie one podszyte są tak charakterystycznym dla włoskiego kina melanżem dowcipu i erotyki. I znów media nadają jej tytuł, tym razem Fenech błyszczy jako „królowa komedii”. W latach 80-tych karierę kieruje w stronę coraz bardziej popularnego we Włoszech medium – staje się wraz z Barbarą Bouchet gospodynią telewizyjnych programów. W późniejszych latach, obok sporadycznych ról filmowych i telewizyjnych, para się także ich produkcją.
Piotr Kuszyński

Ingrid Pitt
O Ingrid Pitt świat usłyszał po raz pierwszy w 1968 roku, gdy po paru niewielkich, epizodycznych rolach, pojawiła się ona u boku Clinta Eastwooda w Tylko dla Orłów. Co ciekawe, występ w tak kasowej produkcji wcale nie zapewnił aktorce statusu gwiazdy i jak się dość szybko okazało, zamiast angaży w dużych hitach pisane było jej występować w tanich, brytyjskich horrorach klasy B. Wraz z nadejściem lat siedemdziesiątych, wytwórnia Hammer postanowiła dodać nieco pieprzu do swoich kostiumowych horrorów i podjęła się realizacji Vampire Lovers (1970) – filmu o wampirycznych lesbijkach. Niestety, jak szybko się okazało, na Wyspach Brytyjskich pruderyjni nie byli wyłącznie krytycy i widownia, ale także spora część aktorek, które nie kwapiły się do pokazywania swojego nagiego ciała. Wyjątkiem była Pitt, która nie tylko nie miała żadnych oporów przed rozebraniem się przed kamerą, ale i potrafiła okazać dumę ze swoich walorów. To właśnie pewność siebie spowodowała, że wypadła w roli uwodzicielskiej wampirzycy nad wyraz przekonująco. Oglądając Ingrid w Vampire Lovers naprawdę jesteśmy w stanie uwierzyć, że seksualność jest integralną częścią jej bohaterki i że nie jest to wyłącznie tani chwyt zaczerpnięty z kina eksploatacji mający na celu zwiększenie liczby sprzedanych biletów. Było tak przede wszystkim dlatego, że seksapil w jej wykonaniu nie charakteryzował się wulgarnością, a był jedynie rezultatem wspomnianej już wcześniej pewności siebie, a co za tym szło, akceptacji własnego ciała. Ingrid Pitt była ikoną seksu, jednak nie dla uciechy mężczyzn na całym świecie, lecz przede wszystkim dla samej siebie.
Marta Płaza

Dyanne Thorne
Dyanne Thorne jest dla kina eksploatacji niemalże tym, czym Marilyn Monroe dla kina głównego nurtu. Archetypem seksownej, uwodzicielskiej blondynki, która bezpardonowo wykorzystuje swój nieprzeciętny urok osobisty w kontaktach damsko-męskich. Jednak o ile absztyfikanci Normy Jeane Mortenson mogli być spokojni o swoją przyszłość, o tyle ci podatni na uroki Dyanne nigdy nie mogli spać spokojnie! Amerykańska blond piękność rozpoczynając swoją karierę jako modelka pin-up i gwiazda podrzędnych erotyków szybko wpadła w oko zarówno miłośnikom, jak i twórcom pieprznego kina. Ci drudzy w końcu wpadli na pomysł wykorzystania niekwestionowanych walorów aktorki w nieco bardziej kontrowersyjny sposób. Ubierając Dyanne w obcisły nazistowski mundur eksponujący piersi i wręczając do ręki szpicrutę stworzyli postać-ikonę: brutalną i powabną Elzę, która zapewniła aktorce dożywotnią sławę w kręgach miłośników ekstremalnego kina. Jako że wbrew wszelkiej logice Elza – Wilczyca z SS (1975) okazała się wielkim sukcesem, szybko dokręcono dwa sequele, Elzę – Strażniczkę haremu (1976) i Elzę – Syberyjską tygrysicę (1977), jak również rip-off znany gdzieniegdzie jako Elza – Nikczemna strażniczka (1977), które ostatecznie przypieczętowały pozycję Dyanne na gruncie kina eksploatacji. Przeglądając współczesne wywiady z aktorką można z nieskrywaną przyjemnością zobaczyć, że nie straciła nic ze swojej zmysłowości i ekstrawagancji. Nawet jako 73-letnia pani, ubrana od stóp do głów w lateks, prezentuje się wyjątkowo powabnie!

Stephanie Beacham – piękność w opałach
Gdy brytyjski horror z wejściem w lata 70. zaczynał się wypalać, Stephanie Beacham była jednym z piękniejszych kół ratunkowych rzuconych tonącemu gatunkowi. Obdarzona słowiańską urodą, cerą typu „krew z miodem” i wspaniałym ciałem, córka admirała marynarki zacznie przygodę z kinem z solidnym przygotowaniem scenicznym (lekcje baletu od 4. i pantomimy od 16. roku życia, studia aktorskie na Królewskiej Akademii Dramatu). W The Nightcomers (1971) Michaela Winnera, nieco rozmytym fabularnie prequelu do W Kleszczach Lęku Henry’ego Jamesa, Stephanie gra nieskazitelną, wiktoriańską guwernantkę dwójki rodzeństwa, uwikłaną w związek BDSM z parobkiem–libertynem (Marlon Brando). Ten nachodzi ją nocami w alkowie, wiąże, poniża i katuje, a potem kochają się tak zajadle, jakby to miał być ich ostatni raz. Stary deprawator wie dobrze, że dzieci obserwują wszystko przez szparę i niebawem same zaczną naśladować brudne rytuały. Beacham bardzo gorąco wypada w scenie brutalnego seksu, robiąc przy okazji stanik z mózgu oszołomionego widza. Sprawdziwszy się w roli przedmiotu pożądania, ląduje na planie Draculi A.D. 1972 (1972) Alana Gibsona, gdzie wciela się w Jessicę Van Helsing, wnuczkę słynnego profesora. Dracula chyba jeszcze nigdy nie był tak napalony na żadną kobietę, jak na tego cycatego aniołka z krwią swego śmiertelnego wroga w żyłach. Jest nawet w stanie odrzucić Caroline Munro i Marshę Hunt po jednym razie, nie znajdując spełnienia w ich królewskich szyjach. W finale wampir hipnotyzuje Jessicę, która z ekstazą na twarzy czeka na kły „wielbiciela”, a dziadzio Cushing ratuje ją od zagłady dosłownie o włos. Gdy moc hipnozy pryska, a hrabia jest już przepisowo nadziany i martwy, ku zdumieniu profesora wyraz pożądania wcale nie znika z twarzy wnuczki, wpatrzonej lubieżnie w zezwłok Draculi…. Chciano ją z marszu obsadzić w Satanic Rites of Dracula (1973), lecz Stephanie bawiła wtedy w Italii, grając (i hojnie obnażając się) u Massima Dallamano w niekonwencjonalnym poliziottesco Super Bitch (1973). Ostatnim i zdecydowanie najlepszym gotyckim horrorem z jej udziałem będzie wyprodukowany przez Amicusa And Now the Screaming Starts! (1973) Roya Warda Bakera; wiktoriańska odpowiedź na Dziecko Rosemary (1968).
Marcin Mess

Haji
Urodzona w Kanadzie, a żyjąca głównie w USA, ta pół-Brytyjka i pół-Filipinka o bardzo osobliwym akcencie i nietypowej urodzie lubiła o sobie mówić, że jest kosmitką. „(…) Jestem tylko gościem z innego świata, przebywającym tu, aby odzyskać energię dla swojego ciała – wspominała w jednym z wywiadów. – Moja matka jest z innej galaktyki. Sprowadziła mnie tu i osiedliłyśmy się w Quebec, ale ja byłam tu wcześniej już wiele razy.” Niestety nigdy nie wyjawiła, czym dokładnie się wcześniej parała, lecz po spędzeniu na Ziemi czternastu ludzkich lat, jako jednostka „zbyt dzika, aby chodzić do szkoły”, zajęła się striptizem oraz burleską. Była ciągle jeszcze nieletnia, gdy w jednym z klubów nocnych natknął się na nią zwykle właśnie w takich miejscach znajdujący swoje gwiazdy Russ „Król sexploitation” Meyer. Szybko zaprzyjaźnili się i Haji stała się najczęściej przez niego obsadzaną aktorką, łącznie zaliczając występy w pięciu jego filmach: Motorpsycho (1965), Faster, Pussycat! Kill! Kill! (1965), Good Morning… and Goodbye! (1967), Poza doliną lalek (1970) i Supervixens (1975). Jej najważniejszą bohaterką pozostaje dumna i agresywna Rosie, jedna z trzech słynnych „Pussycats”, a jej najlepiej nazwaną i być może najlepiej wyglądającą – kusicielska Super-Haji. Niemniej, za jej najfajniejszą, a na pewno najbliższą jej natury, postać postrzegam bezimienną i niemą leśną wiedźmę z Good Morning… (kadr powyżej), która podgląda pary podczas romantycznych schadzek, odprawia tajemne rytuały ku chwale miłości i biega nago po łąkach w zwolnionym tempie. Swoje nietypowe kostiumy użyte w tym wielce urokliwym filmie charakterna artystka robiła sobie sama podczas spacerów po lesie, w trakcie których zbierała liście i kwiaty, zaraz służące jej za bieliznę czy nakrycie głowy, oraz martwe robaczki, które sobie następnie przyklejała do ciała. Na co dzień była wielką miłośniczką przyrody i aktywności fizycznej. Stroniła od ludzi, podobno interesowała się magią, uwielbiała kajakarstwo, jazdę na rolkach i rowerze, a ranki jeszcze po 50. roku życia najchętniej zaczynała od surfowania nago. Nie miała niestety zbyt bogatej kariery aktorskiej, lecz obok kultowych obrazów Meyera zaliczyła też choćby brutalny epizod w niesławnej Elzie – Strażniczce haremu czy autotematyczną kreację w neo-noirowym arcydziele Johna Cassavetesa Zabójstwo chińskiego bukmachera (1976). Ta jedna z najsympatyczniejszych ikon amerykańskiego kina alternatywnego oficjalnie zmarła w 2013 roku mając 67 lat. Nieoficjalnie ma ich już ponad 2000 i kontynuuje swoje dzikie harce gdzieś w galaktyce Sombrero.
Teksty zbiorowe kinomisyjnej załogi i przyjaciół.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis