Shinya Tsukamoto #6: Bullet Ballet (1998)

W latach 90., a szczególnie w drugiej połowie dekady, dużym problemem w Japonii stał się gwałtowny wzrost przestępczości wśród młodzieży. Nazywani teamers, dorastający Japończycy za dnia byli grzecznymi synami i córkami, poszukiwali pracy oraz uczęszczali do szkół lub na studia, nocą zaś zdejmowali maskę przyzwoitości i okrutnie bili napotkanych salarymanów, kradli, organizowali bijatyki między gangami, zażywali narkotyki. Brak odkrycia definitywnego źródła tej niespodziewanej brutalności doprowadził do poddania tej kwestii licznym rozważaniom, w jakie włączyła się także sztuka. Dominowało przekonanie, że pękająca bańka ekonomiczna sprawiła, iż młodzież przestała odczuwać sens życia w poświęcaniu się pracy, społeczeństwu czy rodzinie. Widząc, że i tak nie zapewnia ono godziwych warunków bytowych i szczęścia, pozbawieni innych możliwości wyrazu swoich frustracji młodzi Japończycy dawali im upust poprzez przemoc oraz destrukcyjne zachowanie.

Shinya Tsukamoto, podobnie jak wielu innych filmowców, również zainteresował się tym problemem, choć nieco z innej niż większość perspektywy. Spostrzeżenie, że sam nigdy nie zachowywał się jak młodzież z lat 90. bardziej niż cokolwiek innego uzmysłowiło mu bowiem, że pochodzi on z poprzedniego, starszego pokolenia. Jeszcze do niedawna młody, rozpoczynający karierę filmowiec, Tsukamoto „nagle” stał się 37-letnim mężczyzną. Problem teamersów stał się tym samym dla niego pretekstem do pokazania różnic i rywalizacji pokoleniowych, rozliczenia się z upływającym czasem oraz zrewidowania tematów i poglądów, które były obecne w jego poprzednich produkcjach. Napisanie scenariusza do filmu nie szło mu jednak łatwo, tworzył go ponad rok, wciąż niezadowolony z rezultatów. W sukurs przyszli mu sami teamers: Tsukamoto pewnego dnia został napadnięty i okradziony przez grupkę młodzieży. Nieprzyjemne wydarzenie spędził częściowo w strachu, a częściowo skrzętnie przyglądając się zachowaniu agresorów by móc przelać je na język kina.

Nowemu projektowi nadał tytuł Bullet Ballet (1998) i zdecydował się zrealizować go – po raz pierwszy w swojej karierze – w całkowicie realistycznym kluczu. Mimo tego wrócił do czarno-białej taśmy, z jakiej korzystał w latach 80. i surowo-mechanicznej stylistyki. Na protagonistę wybrał salarymana Godę (Tsukamoto), postać częściowo inspirowaną samym Tsukamoto(1), częściowo Toshim Sugiyamą(2). Zwyczajne, poukładane życie Gody ulega nagłej atrofii, gdy w jego mieszkaniu samobójstwo popełnia jego dziewczyna Kiriko, zabijająca się strzałem z rewolweru .38 Special. Wydarzenie jest szokujące nie tylko ze względu na sam fakt popełnienia czynu, lecz również z powodu wykorzystania do niego broni palnej, którą w Japonii jest niezwykle ciężko zdobyć.

Goda po tym traumatycznym wydarzeniu sam zaczyna odczuwać zatracanie sensu istnienia, prymarnie powodowane przebudzeniem się w nim nagłej świadomości własnej biernej, ślepej egzystencji. Rodzi się w nim przez to obsesyjne pragnienie poznania motywacji Kiriko, do jakich ma go zaprowadzić posiadanie .38 Special. Mania na punkcie zdobycia rewolweru objawia się chronicznym poszukiwaniem go na wszelkie możliwe sposoby, a im większe cierpienie mu one przynoszą, tym większa staje się konsekwencja mężczyzny. W maniakalnej pogoni za bronią Goda wkracza do najpodlejszych dzielnic, zadaje się z alfonsami i gangsterami, staje się świadkiem morderstwa. Niebawem jednak zaczyna upatrywać szansy na odkrycie przyczyn decyzji Kiriko – jak i na możliwość pomocy sobie samemu – nie tylko w broni palnej, lecz również w młodej Chisato (Kirina Mano): autodestrukcyjnej członkini brutalnego gangu młodzieży, którzy biją i okradają Godę, gdy ten zapędza się w kolejną niebezpieczną uliczkę. Dziewczyna wydaje się być skazana na zagładę. Kierowana agresywnymi impulsami i stojąca nad przepaścią niejasnej przyszłości jawi mu się jako zmierzająca w tym samym kierunku, co jego zmarła partnerka. Ale tym razem Goda nie ma zamiaru być nieświadomym obserwatorem samobójczej śmierci. Zrobi wszystko by pomóc dziewczynie, nawet jeśli oznacza to działanie wbrew jej woli. Ta kolejna obsesja ściąga na niego następne pokłady cierpienia, tym razem zadawane ze strony grupy młodzieży, traktującej przemoc jak zabawę. Godzie nie przeszkadza jednak własna udręka. Wręcz przeciwnie, napędzany bólem, zaczyna wychodzić z otępienia, w jakim znajdował się jako trybik w społeczeństwie. Kierowany nowoodkrytymi żądzami oraz desperacką chęcią odnalezienia sensu istnienia nie zaprzestaje nękania młodocianego gangu, jak i poszukiwań ulotnego .38 Special.

Rewolwer stanowi zarówno dla niego, jak i dla widza klucz do brutalnego świata, zamkniętego w nocnych klubach, opuszczonych stacjach metra i bocznych uliczkach; świata skąpanego w niepewnym, błyskającym świetle elektrycznym, znajdującego się wśród industrialnego rozkładu; świata, o którym Goda wcześniej nie miał najmniejszego pojęcia, że istnieje. Tworzą go w większości sfrustrowani ludzie, którzy tak naprawdę nie mieli nigdy do czynienia z prawdziwym okrucieństwem. W swoim zagubieniu sięgają zatem po jedyną formę przemocy, jaka jest dla nich dostępna, lecz nie jest ona w stanie przynieść im żadnej długotrwałej satysfakcji. Tsukamoto dokonał małego wglądu w ten świat już w Tokyo Fist (Tōkyō-ken, 1995), w Bullet Ballet zanurza się w nim jednak niemal całkowicie. Idealnym miejscem do zaprezentowania jego istnienia było Tokio końca lat 90., miasto stanowiące – jak stwierdza przywódca młodocianego gangu, lucyferyczny Idei (Tatsuya Nakamura) – nierzeczywisty sen. Tsukamoto poświadcza to oniryczne wrażenie zarówno za pomocą czarno-białej palety barw, jak i stopniowego zatracania się postaci w swoich pragnieniach, w jakich coraz bardziej się gubią.

Paradoksalnie – wbrew podejrzeniom bohatera oraz początkowo widzów – to Chisato okazuje się być najsilniejszą z postaci. Choć często lawiruje na niebezpiecznej granicy, nigdy jej nie przekracza. Wgląd w życie Gody jest dla niej impulsem do zmian na lepsze, nawet jeśli sama nie jest tego świadoma. Ostatecznie to ona, podobnie jak Kazuru z poprzedniego filmu Tsukamoty, staje się oparciem dla mężczyzn, jacy ukrywają swoją słabość w napadach agresji. Goda, jak i Gotō (Takahiro Murase) – jeden z liderów gangu, kierowany na ścieżkę zdeprawowania przez Ideiego – odnajdują siebie i sens swojego życia dzięki jej osobie. Niewątpliwie pomaga im również fakt gwałtownego uświadomienia sobie, że zabawy z przemocą z łatwością mogą przerodzić się w coś o wiele bardziej niepokojącego i niebezpiecznego. Gdy do siedziby gangu wkracza weteran drugiej wojny światowej, którego syn został zabity przez jednego z członków grupy, okazuje się, że nie mieli oni najmniejszego pojęcia, czym tak naprawdę jest cierpienie. Prawdziwa siła i wytrwałość wykute są w ekstremalnym otoczeniu, gdzie każdy dzień jest walką o przetrwanie. Wychowana w przyjaznych warunkach, buntująca się przeciw błahostkom młodzież jest jedynie zagubionym, słabym psychicznie tworem, stojącym na granicy załamania.

Tsukamoto jest jednak daleki od pesymizmu czy nihilizmu. Choć momentami może się wydawać inaczej, to pokazuje on, że z destruktywnymi popędami można zmierzyć się z pozytywnym rezultatem. Należy odnaleźć ich źródła, przestać się bać, znaleźć odpowiednią perspektywę i zrobić krok naprzód. Droga ta nie jest łatwa do przebycia i wielu na niej polegnie, lecz ci, którzy przetrwają, mają szansę ruszyć ku lepszej, świetlanej przyszłości.

Tsukamocie nie udało się natomiast, do czego sam się przyznaje, wypełnić podstawowego zamiaru, jaki przyświecał mu podczas rozpoczęcia prac nad filmem. Pokazanie różnic pokoleniowych między młodocianymi przestępcami a salarymanem pozostało niezrealizowane. Zatarły się niemal całkowicie i obie generacje, jak się okazało, mają żywe i tak samo bezsensowne inklinacje w kierunku korzystania z przemocy. Wgryzając się w strukturę relacji między postaciami twórca Bullet Ballet zauważył podobieństwo tam, gdzie miała znajdować się odmienność. Choć z pewnością zachowanie czy środowisko, w jakim oba pokolenia się wychowały, są inne i często trudno między nimi o wzajemne zrozumienie, to obu generacjom tak samo brakuje dziejotwórczego wydarzenia, które miałoby miejsce za ich życia i zdefiniowałoby je. Pokolenia żyjące przed Tsukamoto przeżyły horror drugiej wojny światowej, zostały wykute w skrajnie okrutnym świecie i musiały zmienić go w lepszy. To one były naprawdę silne i ich walka była prawdziwą tragedią, jaka wielu z nich nigdy jednak nie złamała. Tsukamoto poświadcza tę myśl wspomnianą sceną przybycia weterana do siedziby gangu. Te chęci pokojowej koegzystencji zaczęły się w społeczeństwie zacierać, tak jak i wojna zaciera się w ogólnej pamięci i powoli staje się dla wielu tylko kolejną informacją w książkach do historii. Tsukamoto upatruje w tym fakcie ogromne zagrożenie dla całego świata, jaki może zapomnieć o przeszłych tragediach i pozbawiony wyobraźni ruszy w kierunku kolejnej katastrofy. Stąd też, jako artysta, czuje się współodpowiedzialny za przypominanie, czym jest prawdziwy koszmar wojny, lecz jest to już temat na przyszłe recenzje jego produkcji.

Bullet Ballet stanowi trzeci z rzędu niezależny film Tsukamoty, zrealizowany po fiasku Hiruko The Goblin (Yōkai hantaa – Hiruko, 1990). Stąd ponownie to on pełnił wszystkie najważniejsze funkcje na planie. Oprócz napisania scenariusza i wyreżyserowania, odpowiadał również za montaż, scenografię, produkcję oraz zagrał główną rolę. Większość pozostałych aktorów to nowe twarze w przemyśle. Dziewiętnastoletnia modelka Kirina Mano wcieliła się w postać Chisato. Perkusista rockowy Tatsuya Nakamura zagrał rolę demonicznego Idei, a debiutant Takahiro Murase odegrał Gotō.

Za muzykę w filmie odpowiadał ponownie Chū Ishikawa, który po pracy nad Tetsuo: The Iron Man (1989) i Tetsuo II: Body Hammer (1992) stworzył własny zespół inspirowany industrialnym wydźwiękiem tych produkcji, o nazwie Der Eisenrost. Zespół wykonał ścieżkę dźwiękową, skomponowaną przez Ishikawę, oddającą chaotyczny, mechaniczny świat Bullet Ballet. Ten transmitują również efekty dźwiękowe, nadnaturalnie głośno oddające dotykanie metalicznych elementów broni czy stukania zębów o rewolwer. Sceny Gody z bronią przy włączonym telewizorze, na ekranie którego pojawiają się zapętlone obrazy zniszczeń i wojen(3), nabój w zębach, kojarzący się ze światem Tetsuo, fetyszystyczne wręcz podejście do broni palnej czy w końcu własna imitacja .38 Special, stworzona przez Godę i przypominająca nieco kreacje z produkcji Davida Cronenberga, tworzą zapadające w pamięć obrazy oraz stanowią ostateczne podkreślenie onirycznego, industrialnego i chaotycznego świata, do jakiego wrzuca nas Tsukamoto.

Wrażenie zagubienia protagonistów oddaje też za pomocą wielu ujęć kręconych z ręki, podczas których rozedrgana kamera stanowi dla niego idealne narzędzie. Dychotomię światów przedstawionych podkreśla natomiast czarno-biała paleta barw – czarna, mroczna i posępna w brutalnym, biała, świetlista w oficjalnym lub pełnym nadziei. Odcienie szarości tymczasem perfekcyjnie podkreślają metaliczne obsesje Gody. Metalowy pistolet, jak i industrialne otoczenie zawsze prezentują się perfekcyjnie na czarno-białej taśmie.

Bullet Ballet jest zatem punktem przełomowym w karierze Tsukamoty. To ostateczne uświadomienie sobie wejścia w dojrzałość i punkt, w którym fizyczna strona protagonistów zaczyna oddawać miejsce ich psychice. Ich ciała już nie mutują i nie eksplodują w fizjonomicznych transformacjach i choć przemoc cielesna jest tu wciąż obecna, to prawdziwa zmiana dokonuje się w sposób pokojowy. Po tym też filmie Tsukamoto zrobi sobie przerwę od kina niezależnego, a czarno-białą paletę barw zastąpi soczystymi kolorami.

(1) Tsukamoto i Goda mają tyle samo lat, poza tym Goda wykonuje pracę przy reklamach telewizyjnych, tę samą, którą wcześniej wykonywał twórca filmu.

(2) Toshi Sugiyama był szanowanym i pomysłowym twórcą reklam telewizyjnych, działającym w latach 70. Zdobył uznanie poprzez bardzo wesołe, optymistyczne i wypełnione dużą ilością humoru reklamy. Mając 37 lat popełnił samobójstwo.

(3) Scena, w której broń Gody (oraz jednostkowa tragedia) zyskują alegoryczny wymiar.

Miłośnik kina azjatyckiego, kina akcji i kosmicznych wojaży na statku gwiezdnym Enterprise. Kiedyś studiował filologię polską, a potem został obywatelem NSK Państwa w Czasie. Publikował w Kulturze Liberalnej, Torii, Dwutygodniku Kulturalnym i innych.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*