Śmierć mieszka w Londynie. Krótka historia krimi / Marcin Zembrzuski

Hallo! Hier spricht Edgar Wallace! – tymi słowami, wypowiedzianymi przez słynnego brytyjskiego pisarza „zza grobu”, rozpoczyna się większość filmów krimi. Wallace mógłby być naprawdę zaskoczony, skoro pod koniec lat 50., a więc blisko 30 lat po swojej śmierci, stał się nagle swoistą gwiazdą zachodnio-niemieckiego kina gatunków. Wtedy właśnie duńsko-niemiecka wytwórnia Rialto Film rozpoczęła podbój RFN-owskiego rynku poprzez produkcję łącznie 32 mniej czy bardziej pulpowych filmów na bazie kryminalnych, zawsze rozgrywających się w Londynie lub jego okolicach, powieści pisarza. Cieszące się wielką popularnością szybko doczekały się podobnych obrazów od konkurencyjnych wytwórni, co zaś przyniosło w latach 60. prawdziwy rozkwit niskobudżetowego gatunku. Zbioru hybrydowych opowieści o tajemniczych seryjnych mordercach (i różnej maści kryminalistach), detektywach i inspektorach Scotland Yardu na ich tropie, seksownych pięknościach w opałach oraz absurdalnie zagmatwanych intrygach. Zbioru lubianego również we Włoszech i nie tylko kładącego podwaliny pod giallo, ale też, pod koniec swojego istnienia, dosłownie przez giallo wchłoniętego.

Zacznijmy jednak od postaci literackiego ojca nurtu. Edgar Wallace urodził się w 1875 roku w Londynie. Edukację zakończył już w szkole podstawowej, w wieku 12 lat, by później pracować m.in. jako żołnierz, korespondent wojenny i wreszcie dziennikarz. Jego doświadczenie i bujna wyobraźnia zaowocowały rozmaitymi scenariuszami filmowymi (to on napisał sławnego King Konga [Merian C. Cooper i Ernest Schoedsack, 1933]), sztukami teatralnymi, wierszami, opowiadaniami, a przede wszystkim ok. 170 powieściami, głównie spod znaku kryminału i thrillera (choć zdarzały mu się nawet tytuły sci-fi oraz non-fiction). Co znamienne, celował głównie w gatunkowe fabuły, które mogły przynieść mu zysk, aczkolwiek mimo popularności (dość powiedzieć, że pierwsze adaptacje jego prozy zaczęły masowo powstawać w Wielkiej Brytanii już na przełomie lat 10. i 20., a w dekadzie kolejnej zabrali się za nie również twórcy hollywoodzcy) nie doczekał się wcale wymarzonej fortuny. Był na to zbyt rozrzutny – zmarłszy na rok przed premierą King Konga, zostawił swojej rodzinie wyłącznie długi.

Jeszcze za jego życia jego powieści wydawane były również na rynku niemieckim, gdzie cieszyły się dużą popularnością. Sprawiło to, że już w latach 1927-1933 Niemcy zekranizowali przynajmniej pięć jego książek. Grunt był bowiem całkiem podatny. Mowa wszakże o kraju, gdzie narodził się celuloidowy horror, a i kino, jakie moglibyśmy dzisiaj nazwać kryminałem i thrillerem, nie narzekało na brak widzów (żeby tylko wymienić głośne dokonania Fritza Langa, tj. ekspresjonistyczne, opowiadające o genialnym przestępcy specjalizującym się w hipnozie i kamuflażu filmy Doktor Mabuse [1922] i Testament doktora Mabuse [1933] oraz proto-noirowe, przedstawiające polowanie na seryjnego mordercę i gwałciciela M – Mordercę [1931]). W 1933 roku, gdy do władzy doszło NSDAP, powieści Wallace’a stały się jednym z wielu zakazanych tworów w III Rzeszy. Jednak już po wojnie doczekały się wielkiego powrotu w Niemczech Zachodnich (o ironio, w jego własnej ojczyźnie zainteresowanie nim znacznie spadło i zaczął popadać w zapomnienie)…

CAŁY TEKST DO PRZECZYTANIA W NASZYM ZINIE

Przykładowe strony: