Dream Demon (1988). Zapomniany koszmar sprzed lat

Diana jest atrakcyjną, ale i też nad wyraz skromną, konserwatywną dziewczyną, do której los się pozornie uśmiechnął. Znalazła miłość swojego życia, przystojnego wojskowego, bohatera wojny o Falklandy i wkrótce czeka ją ślub jak z bajki. Problem jednak w tym, że im bliżej Dianie do zamążpójścia, tym częściej nękają ją makabryczne koszmary, które terapeutka kobiety tłumaczy wielkim stresem, a także tłumioną przez lata seksualnością i przerażającą perspektywą pierwszego razu z ukochanym. 

Kobieta wkrótce wprowadza się do nowego domu, gdzie, pod nieobecność narzeczonego, zaczyna być nagabywana przez wścibskich dziennikarzy. Ci nie przebierają w środkach, by sprowokować Dianę i tym samym zapewnić sobie kontrowersyjny materiał o przyszłej żonie znanego żołnierza. Na szczęście, na ratunek przybywa Jenny, charakterna amerykanka, która przybyła do Wielkiej Brytanii, by dowiedzieć się czegoś więcej o swoim dzieciństwie. Obie kobiety wkrótce będą musiały stawić czoła coraz to bardziej przerażającym snom Diany, które zaczynają przenikać do rzeczywistości. Okazuje się bowiem, że jeśli ktoś zginie jej w koszmarze, to przestaje istnieć również w prawdziwym świecie.

Jeżeli motyw śmierci w snach przywodzi Wam na myśl kasową serią filmów o Freddiem Kruegerze, to instynkt Was nie myli. Pomysł na Dream Demon zrodził się w głowie Paula Webstera, będącego w latach 80 pracownikiem Palace Video, firmy, która zajmowała się wtedy dystrybucją wielu horrorów na rynek brytyjski, w tym Martwego zła (1981), czy właśnie Koszmaru z ulicy wiązów (1984) Wesa Cravena, który ponoć wywołał na nim piorunujące wrażenie. Webster, który miał wówczas aspiracje, by zostać producentem filmowym, postanowił, że jego pierwszy wyprodukowany obraz, wzorem hitu Cravena, będzie onirycznym horrorem.

Na szczęście, Dream Demon, pomimo wyraźnych inspiracji, nie w sposób nazwać rip offem Koszmaru. Przede wszystkim opisywany tu film nie korzysta z konwencji slashera i nie uświadczymy tu głównego boogeymana (choć, pomniejszych strachów i dziwolągów zdecydowanie podczas seansu nie zabraknie), który będzie kroczek po kroczku wycinał kolejne ofiary. Dream Demon zdecydowanie bardziej wpasowuje się w konwencję filmów o nawiedzonych domach, bowiem, jak się szybko okazuje, dom Diany jest przesiąknięty tragicznymi zdarzeniami sprzed lat i oddziałuje na kobiety poprzez sny w taki sposób, by odkryły jego tajemnice i przy okazji, przepracowały nękające je traumy.

To właśnie trauma jest naczelnym wątkiem filmu, a jego bohaterki reprezentują kolejno strach przed przyszłością i przeszłością. Wycofana, spokojna Diana jest przerażona zamążpójściem i napastowaniem przed media. Jej postać zdaje się być analogią do księżnej Diany Spencer, której małżeństwo z księciem Karolem było tematem numer jeden dla wielu Brytyjczyków, przez co do końca życia musiała borykać się z niezdrowym zainteresowaniem dziennikarzy. Z kolei Jenny, pozornie odważna i przebojowa, doznała w dzieciństwie przeżyć na tyle przerażających, że zupełnie wyparła je ze swojej świadomości. Poznanie sedna jej problemów staje się możliwe dopiero poprzez śnienie.

Konwencja onirycznego horroru dostarcza odpowiednią ilość narzędzi nie tylko do straszenia, ale i zadziwiania widzów, bowiem podobnie jak bohaterki filmu nigdy nie możemy mieć pewności, kiedy zaczyna zacierać się granica między rzeczywistością a senną marą, przez co groza pojawia się w zupełnie niespodziewanych momentach. Dom Diany w świecie snu przypomina koszmarny labirynt, w którym każde przejście przez drzwi wiąże się z wejściem w nieznane. Obecne w nim mocno kontrastowe oświetlenie i nietypowe ujęcia nie tylko pięknie akcentują coraz to silniej narastające poczucie odrealnienia, ale stanowią zmyślną dywersję dla zmysłów widzów. Bardzo łatwo bowiem uznać, że sceny wyglądające na bardziej przyziemne są w istocie zakorzenione w rzeczywistości, co tutaj wcale nie musi być takie oczywiste. Dream Demon, jak na prawdziwie oniryczny obraz przystało, odrzuca logiczny ciąg zdarzeń na rzecz narastającej abstrakcji, przez co mniej uważnych widzów może zostawić z uczuciem totalnego zagubienia.

Dream Demon niestety nie było dane rozkochać w sobie maniaków horroru. Zabrakło mu po prostu…szczęścia. Według reżysera filmu, Harleya Cokelissa został on bardzo ciepło przyjęty na kilku europejskich festiwalach filmowych i później nie najgorzej radził sobie w brytyjskich kinach. Za oceanem jednak nie było już tak różowo: Firma Spectrafilm, która miała dystrybuować film w amerykańskich kinach, szybko zbankrutowała. Podobny los spotkał Vestron, który miał wydać Dream Demon na kasetach wideo. Ostatecznie film na amerykańskim rynku VHS zadebiutował dopiero w 1993 za sprawą Warner Bros. Niestety, wtedy ten obraz już nikogo nie interesował.

Film Cokelissa nie ujrzał światła dziennego również w czasach świetności nośnika DVD, gdyż przez wiele lat uważano, że oryginalna taśma filmowa zaginęła. Dopiero w XXI w. Cokelissowi udało się ustalić jej umiejscowienie i fakt, że właścicielem praw do filmu został Brytyjski Instytut Filmowy. Dzięki współpracy reżysera z Instytutem doprowadzono nie tylko do odnowienia filmu, ale i stworzenia wersji reżyserskiej, która zadebiutowała na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Fantastycznych w Brukseli w 2017 roku. 

Trzy lata później Dream Demon miał swoją premierę na Blu-rayu za sprawą nieocenionego Arrow Films, które sprawiło, że ten, jak się kiedyś zdawało, skazany na zapomnienie brytyjski horror w końcu ma szansę zaistnieć w świadomości fanów grozy. I bardzo dobrze się stało, bowiem jest to wielka gratka, szczególnie dla tych widzów, którzy doceniają wizualny przepych i oniryczną atmosferę. Mało który film zasługuje na miano perły ze śmietnika jak Dream Demon, film, który tylko czeka, aż go odkryjecie.

Miłośnik doom metalu i gotyckich horrorów, z naciskiem na produkcje wytwórni Hammer. Nosi kurtkę, która jest symbolem jego indywidualizmu i wiary w wolność jednostki. W przyszłości ma zamiar osiedlić się w Borach Tucholskich i zostać leśnym dziadem.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*