Uprowadzona
Kiedy Daryl Hannah przygotowywała się do roli Elle Driver w Kill Bill (2003), Tarantino polecił jej kilka filmów do zapoznania. Po jednym z nich aktorka zapłonęła gniewem, jakoby reżyser nakłaniał ją do oglądania pornografii. Chodziło o szwedzki Thriller – en grym film, znany również pod tytułami Thriller: A Cruel Picture oraz They Call Her One Eye. Wprawdzie znajdziemy tu wspomniane porno wstawki nakręcone z udziałem dublerów, jak przystało na kino eksploatacyjne, jednak nie to okazuje się sednem historii. To przede wszystkim pełnokrwista propozycja z repertuaru „gwałtu i zemsty” z nierzadko zaskakującymi rozwiązaniami, a przy tym najbardziej znana pozycja w filmografii Christiny Lindberg, jednej z ikon gatunku.
Jeżeli oglądaliście kiedyś serial Renegat (1992-97) to wiecie, że Lorenzo Lamas „był gliniarzem i to dobrym gliniarzem. Jedynym jego błędem było zeznawanie przeciwko skorumpowanym kolegom z policji. Za to postanowili go zabić. Ofiarą padła jednak kobieta, którą kochał. Wrobiony w morderstwo, wyjęty spod prawa, ścigany jak zwierzę, sam stał się myśliwym” (intro). Ale to nic w porównaniu z losem Madeleine, która jako dziecko została zgwałcona przez brudnego brodacza i na skutek doświadczonej traumy stała się niemową. Piętnaście lat później wiedzie spokojny żywot na farmie rodziców, lecz kiedy postanawia wybrać się do miasta, zostaje uprowadzona przez lowelasa z zadbaną brodą, wepchnięta w heroinowy nałóg, pozbawiona oka i zmuszona do prostytucji. Początkowy strach, bezsilność i cierpienie dziewczyna przekuje w siłę, gniew i żądzę zemsty.
Thriller jest w pełni kinem skandynawskim. Charakteryzuje go ascetyczna forma i emocjonalny chłód, wręcz brak pierwiastka uczuciowego. Obraz milczy na znak solidarności ze swoją bohaterką. Dialogi zostały ograniczone do minimum, przekazują jedynie niezbędne informacje, zaś częściej od szczątkowej muzyki usłyszmy zintensyfikowane dźwięki płynące z otoczenia. Przeważnie nieruchoma kamera beznamiętnie przygląda się wydarzeniom, zamyka ten świat w kadrze, zupełnie, jakby obie strony ekranu czyniła więźniami, bohaterkę i widzów spychając do roli biernych świadków. Sama historia została potraktowana mechanicznie. Oko kamery cierpliwie obserwuje kolejne etapy upadku i podnoszenia się z kolan. Przedstawia surowy szkielet gatunku, schemat działania. Nawet sekwencje treningowe pozbawione są dynamiki i energii znanych z amerykańskich odpowiedników.
Obrana przez reżysera strategia czyni film zimnym i bezwzględnym, ale nie pozbawionym atrakcji. Dosłowność scen seksu i przemocy przydają obrazowi ponurego realizmu, wzmaganego przez ciszę, zwyczajność otaczającej rzeczywistości, brak reakcji. Nie uświadczymy tutaj fantazyjnych wyskoków czy też przejść do świata zewnętrznego, działań policji itp. Z drugiej strony otrzymujemy sceny w slow motion, nakręcone zadziwiająco dobrze i w myśl zasady, jaką kierował się Walter Hill – z jednej perspektywy, bez mnożenia różnych ujęć. Aczkolwiek ich ilość i czas trwania mogą wywołać uśmiech. Wprawny montaż z pewnością by nie zaszkodził. Z kolei samoistnie wybuchające samochody mogłyby zawstydzić nawet Michaela Baya.
Pod względem treści, film Bo Arne Vibeniusa możemy uznać za feministyczny. Bohaterka zostaje zgwałcona w młodości, co odziera ją z niewinności wieku dziecięcego i gwałtem również wprowadzona w dorosłość, samodzielne życie poza domem rodzinnym. Mężczyźni zatruwają jej świat na każdym etapie. Kiedy przygotowuje się do zemsty, to mężczyźni uczą ją przemocy, walki i zabijania, dostarczają też narkotyki. Jedynie jej towarzyszka niedoli, Sally, wskazuje antidotum, daje nadzieję na odmianę losu. Mówi o ucieczce do Szwajcarii i terapii odwykowej. Lecz z piekła męskiego ucisku nie ma łatwych wyjść. Aby przerwać ten zaklęty krąg beznadziei, Madeleine będzie musiała stanąć do walki na ich zasadach, odpłacić pięknym za nadobne. Tej dziewczynie nie przybędzie na ratunek Liam Neeson. To ona stanie się Neesonem, nabywając „zestaw wyjątkowych umiejętności”. Wyjętym spod prawa myśliwym, uzbrojonym w obrzyna i kolorystycznie dopasowane opaski na oko.
Thriller sprawdza się także na innych płaszczyznach. To z pewnością kino edukacyjne, potwierdzające nauki prawione przez mamę: nie spóźniaj się na umówione spotkania i autobusy; nie ufaj mężczyznom z nikczemnym zarostem; jeśli zostałaś już raz zgwałcona „aż pojebało ci mowę” (cytat z Julesa Winnfielda), to może nie pchaj się do samochodu facetowi, którego pierwszy raz widzisz na oczy i nie wypijaj wszystkiego, co ci podsunie. Ucieszą się też amisze, zyskując argument za niechęcią do cywilizacji i mieszkającego w miastach diabła (nagle Świadek [1985] Petera Weira wydaje się wcale przyjemny). Wracając na grunt filmowego gatunku, ta powolna i metodyczna zemsta przynosi pewną satysfakcję z „wyrzucania śmieci”, a jej finalne partie to rzecz iście westernowa: bohaterka krocząca opustoszałymi uliczkami nadmorskiej mieściny oraz ostateczna konfrontacja zakończona w sposób, jakiego na pewno nie widzieliście.
Opisywane tutaj dzieło zrodziło się z mocno cynicznych pobudek. Reżyser chciał przykryć finansową klapę swej poprzedniej produkcji – filmu familijnego Hur Marie träffade Fredrik, åsnan Rebus, kängurun Ploj och… (1969) – dlatego postanowił stworzyć skrajnie komercyjny, plugawy chłam. W tym celu przekroczył niejedną granicę: ponoć scena przebijania oka kręcona była w szpitalu z wykorzystaniem zwłok młodej samobójczyni. Oczywiście, obraz został zakazany przez rodzimą cenzurę. Aby zdystansować się od tak niskich lotów, filmowiec posłużył się pseudonimem Alex Fridolinski, zaś aktorzy podpisywali klauzulę w kontrakcie zabraniającą im zdradzania prawdziwej tożsamości reżysera. Swój kolejny projekt, pornograficzny thriller Breaking point (1975), Szwed także będzie sygnował fałszywym nazwiskiem.
Na zakończenie dodam dwie ciekawostki. W wersji z angielskim dubbingiem bohaterkę przemianowano na Friggę. Takie imię nosi nordycka bogini, żona Odyna (jednookiego). Z kolei ładowanie pistoletu przez bohaterkę z czerwonymi paznokciami przypomina tę samą czynność Shosanny z Bękartów wojny (2009). Ale może to tylko przypadek.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis