Wysypisko komiksowe #2: Vampirella, Dracula, Jennifer Blood, The Blood of the Immortals, Red Sitha

W momencie, gdy w solowej serii debiutowała Red Sitha, Dynamite kończył crossover Vampirella/Dracula: Unholy. Jak można się domyślać wydał mi się on kolejną dobrą okazją do zaznajomienia się z katalogiem wydawnictwa, jak również do lepszego poznania Vampi, którą wtedy kojarzyłem tylko ze słyszenia i z gościnnego występu w Nyx. W międzyczasie kontynuowałem też czytanie Red Sonji: Red Sithy oraz Jennifer Blood, z którą od 7. nru Garth Ennis nie miał już nic do czynienia. Łapiąc wszystko, co jest opatrzone #1 z ostatnich dwóch lat od Dynamite wgryzłem się też w nową – wtedy – serię o Vampirelli. Wyszedłem także na chwilę poza amerykańskie wydawnictwo aby zerknąć na europejskie science-fiction.


Vampirella/Dracula: Unholy #1-6
(Dynamite, grudzień 2021-czerwiec 2022)
1: A Fistful of Dirt
2: Communion
3: Homeland
4: Maternity
5:
6: Misery
Scenariusz: Christopher Priest
Rysunki: Donny Hadiwidjaja

Przyznam, że gdy sięgałem po tę miniserię spodziewałem się typowego crossa z dwiema postaciami, które nie będą szczędziły sobie razów w opowieści niemającej większego wpływu na ich ongoingi. Zupełnie się jednak myliłem. Vampirella i Dracula toczą bowiem między sobą boje już od 1972 roku, a Vampirella/Dracula: Unholy jest bezpośrednią kontynuacją dotychczasowych serii o Vampi z Dynamite. Co więcej wydarzenia z tej mini są obecnie kontynuowane na drugim planie Vampirella: Year One.

Ponadto komiks ten nie jest prostym tłuczeniem się dwóch wampirycznych istot – kosmicznej Vampirelli i nieumarłego Draculi – lecz jest zaskakująco poważną i mroczną opowieścią. Transylwański krwiopijca przez niemal całą miniserię trzyma się w cieniu i okazuje się być wielkim manipulatorem, a nie gościem w pelerynie próbującym wysysać krew z mniej lub bardziej przypadkowo napotykanych dziewic.

W moim odczuciu seria ta ma tylko jedną istotną wadę: promowanie jej jako osobnej całości. W rzeczywistości można ją traktować jako zeszyty 26-31 zakończonego w 2021 roku ongoingu o Vampi, gdyż bez jego znajomości będziemy zaczynali lekturę z poczuciem zagubienia i bez wymaganej wiedzy nt. tego kto kim jest i dlaczego Dracula jest tak odmienny od swojego klasycznego wizerunku.

Cofnijmy się zatem na moment w czasie. W 1966 roku Dracula pojawił się w dwuczęściowej historii umieszczonej w wydawanym przez wydawnictwo Warren magazynie Creepy. Akcja opowieści rozgrywała się po wydarzeniach z książki Brama Stokera i został w niej wprowadzony motyw ducha/esencji Draculi, potrafiącego opętywać ludzi przebywających zbyt blisko jego trumny/szczątków. Opętani przeobrażają się następnie w samego Draculę, jaki może w ten sposób kontynuować swoje nieświęte poczynania. I kontynuował je w 1972 roku w innym magazynie Warrena: Vampirelli. Na podstawie tego pomysłu – po wielu latach – wprowadzono ideę Draculi jako swoistego wirusa. Jest nim zainfekowany Matt, agent FBI, którego poznaliśmy w serii Vampirella wydawanej przez Dynamite. Mężczyzna przez pewien czas wychowywany był za dziecka przez samą Vampi, walczącą z wirusem z pomocą naukowców. Matt jest obecnie w związku ze swoim przełożonym, lecz gdy wychodzi na jaw, że wirus wciąż jest aktywny i Dracula coraz częściej kontroluje poczynania swojego nosiciela – wrabiając go między innymi w morderstwo czy próbując złamać psychicznie – do akcji wkracza Vampirella. Jest ona zakochana w Macie i decyduje się walczyć z Draculą za pomocą bardziej magicznych rytuałów, w tym ślubu z ofiarą wampira.

Nad serią unosi się gęsty mrok i nieprzerwane poczucie nadciągającej zagłady. Dracula – cechowany przez sporą część czasu poprzez swoją fizyczną nieobecność – jest złowrogim cieniem, jaki zawsze znajduje się o krok przed bohaterami. Wprowadzony został też motyw biseksualizmu Draculi, który niekoniecznie szuka dla siebie żeńskiej partnerki na wieczność. Tymczasem emocjonalne zmagania się Matta ze swoją własną seksualnością, transformacją w księcia ciemności i związkiem z Vampirellą zbierają się na dość złożony portret bohatera osaczonego z każdej strony, nawet – a może przede wszystkim – w swoim własnym umyśle.

Dzięki mrocznym rysunkom, intensywności Vampirelli, jaka w obliczu zagrożenia traci swoje poczucie humoru i część skrupułów, przybyciu Lilith lub kogoś, kto się za nią podaje oraz całkiem wyrazistych postaci na drugim planie Priest i Hadiwidjaja tworzą dość paranoidalną mieszankę, gdzie każdy może być wrogiem w przebraniu przyjaciela. Wrażenia ciągłego uczucia niepewności dodają również zdolności Draculi, potrafiącego nawet w niematerialnym stanie kontrolować umysły ludzi (jak np. policji) czy nawet chwilowo ich opętywać przez co odnosimy czasem wrażenie, że transylwański władca czai się niemal w każdym kadrze.

Jest tu nie tylko mrocznie, ale niekiedy także i krwawo, choć bez epatowania gore. W jednej ze scen osoba pod kontrolą Draculi dosłownie zdziera z siebie skórę, co w nieco zniekształconych, pełnych cieni i posępnej kolorystyki ilustracjach buduje doskonałe wrażenie komiksowej grozy. Muszę też pochwalić Priesta – którego kilka tytułów już czytałem – za powstrzymywanie się w tej mini przed zbytnim skakaniem między miejscami akcji. Priest dość często korzysta z tego zabiegu do wzbudzania wrażenia zagubienia i chaosu, co jednak – szczególnie w seriach udających #1 – może nieraz konfundować i frustrować czytelnika. Co prawda wciąż jest tu kilka momentów, gdy musimy się domyślać, co się dzieje, lecz na szczęście nie jest ich wiele oraz całkiem nieźle współgrają z ogólnym wrażeniem wszechobecnego zagrożenia.

Oczywiście na koniec musimy zobaczyć Draculę w pełnej krasie by nie zakończyć lektury z uczuciem zawodu. I Vampirella/Dracula: Unholy nie powinien nikogo rozczarować. Nie znajdziemy tu jednak Draculi w stylu Lugosiego czy Lee, tylko zdeformowanego ghula, będącego groteskowym skrzyżowaniem Draculi z ciałem nosiciela jego przeklętego wirusa. Seria tym samym udanie kończy główne wątki równocześnie pozostawiając otwarte drzwi na kontynuację.


Jennifer Blood #7-12
(Dynamite, grudzień 2011- kwiecień 2012)
7: Yesterday, When I Was Mad
8: Beautiful People
9: The Sound of the Atom Splitting
10: I Wouldn’t Normally Do This Kind of Thing
11: Left To My Own Devices
12: Did You See Me Coming
Scenariusz: Al Ewing
Rysunki: Kewber Baal (#7-8, 10-12), Eman Casallos (#9)

Al Ewing – który przejął serię po Ennisie – zachował przemoc i szaleństwo serii, ale też dodał wiele od siebie. Ennis teoretycznie zakończył misję Blood, stąd Ewing zaczyna nowy rozdział serii od zadania pytania: co teraz? Aby na nie odpowiedzieć zaczyna splatać dwie strony egzystencji protagonistki, sprawiając, że jej rodzinne życie przestaje być chwytem marketingowym, a staje się istotną częścią fabuły. Okazuje się więc, że Blood jednak kocha swoje dzieci. Może nawet za bardzo. Ale jeszcze bardziej kocha swoją misję i nie zawaha się traumatyzować swoje pociechy aby móc wciąż ją kontynuować. Tylko czy w ogóle ma jeszcze jakąś misję do spełnienia? Z mieszanką zaskoczenia, jak i ulgi kobieta przyjmuje fakt, że wciąż posiada wrogów – prawdziwych czy wyimaginowanych – jacy będą mogli nasycić jej żądzę mordu.

Poza tym Ewing rozbudowuje jej życie sąsiedzkie, choć w tej kwestii odnosi mniejszy sukces. Wspomniany wcześniej sąsiad, który próbował napastować Blood seksualnie okazuje się być ekstremalnie żałosny, a los jaki go spotyka (m.in. zostaje mu wyciągnięta i zmiażdżona gałka oczna) jest tak brutalny i przejaskrawiony, że ciężko go zaakceptować jako kolejny przejaw czarnego humoru. Mimo tego rosnąca ilość bardziej kuriozalnych postaci ogólnie wychodzi serii na korzyść, jako że próby zbytniego trzymania się realizmu przy takich pomyśle wyjściowym, poziomie przemocy i ilości szaleńców byłyby zapewne skazane na porażkę.

Bodaj największym plusem numerów wydawanych zaraz po zakończeniu pierwszego story arcu jest seria reakcji różnych ludzi na działalność Blood. Rodziny zamordowanych albo wpadają we wściekłość albo w rozpacz, tworzy się grupa pragnąca zemsty, informacje o jej krwawej krucjacie poprzez media docierają do jej rodziny. Okazuje się też, że choć Blood zna się na wielu sposobach zabijania i torturowania, to nie do końca wie jak zacierać po sobie ślady, co sprowadza podejrzenia na jej alter ego Alice Fellows.

W kolejnych numerach Ewing całkowicie idzie w groteskę, nie próbując nawet zbytnio udawać, że tworzy coś więcej aniżeli ekstremalnie krwawą czarną komedię. Przywraca m.in. pomysł Ninjettes, ale robi z nich o wiele bardziej nonsensowną grupę „zabójczyń” niż uczynił to Ennis. Poza tym mamy tu wroga Blood posiadającego piwniczkę, gdzie zamiast wina trzyma różne roczniki moczu. I oczywiście je pije. Ewing wciąż też popycha protagonistkę do torturowania i masakrowania swoich ofiar, lecz – w przeciwieństwie do Ennisa – buduje wokół niej element zagrożenia. Wiąże się on jednak nie tyle z możliwością zastrzelenia jej przez ścigającą ją armię przeciwników, a z jej rodziną.

Ewing bowiem coraz silniej pokazuje – i w bardziej poważnym tonie niż mordercze poczynania Blood – jak załamuje się jej życie rodzinne. Kobieta chce za wszelką cenę zachować swoje podwójne życie w tajemnicy przez niewinnymi i naiwnymi bliskimi, lecz zarówno mafie, jak i policja są na jej tropie, a jej synek niechcący odkrywa jej arsenał. Udawanie dobrej żony za dnia i kontynuowanie walki już właściwie z kimkolwiek popadnie sprawiają, że Blood jest coraz bardziej wyczerpana i częściej popełnia błędy. Jej małżeństwo powoli popada w kryzys, a na horyzoncie pojawia się dawna miłość jej męża chętna na miłosny trójkąt, lecz bez udziału Blood.

Ewing wprowadza też ciekawe postaci na drugim planie, ściągając nieco uwagę z momentami monotonnej już protagonistki i przerzucając ją na inne osoby. Wśród nich jest (niemal całkowicie) pozytywnie charakteryzowana policjantka imieniem Elaine Pruitt. Prowadzi ona śledztwo w sprawie Blood wraz ze swoim partnerem: skorumpowanym detektywem i miejscowym pośmiewiskiem będącym na ścieżce wiodącej z powrotem na teren praworządności. Pruitt boryka się nie tylko z poszukiwaniem Blood, ale też seksizmem w miejscu pracy i niezbyt chętnymi do pomocy przełożonymi. W gruncie rzeczy to ona staje się postacią, której zaczynamy kibicować, podczas gdy Blood z quasi-Punishera nieustannie przemienia się w szaloną morderczynię, znajdującą coraz to nowe wymówki na zabijanie oraz wmawiającą sobie, że stanowi ofiarę, jaka musi się bronić przed „atakami” z każdej strony.


Vampirella Strikes #1
(Dynamite, maj 2022)
Scenariusz: Tom Sniegoski
Rysunki: Jonathan Ang Lau

Vampirella Strikes to seria oryginalnie wydawana przez wydawnictwo Harris, kontynuujące przygody seksownej kosmitki w latach 90. i na początku XXI wieku. Seria ta wybiega czasami w przyszłość i przeżyliśmy w niej apokalipsę, post-apokalipsę, a teraz jesteśmy w okresie post-post-apokalipsy. Vampi jest tu członkinią pilnującej pokoju grupy Strike, składającej się z różnych ludzi i istot. Utrzymanie pokoju (i spokoju) w świecie, będącym ledwo trzymającą się na nogach cywilizacją, gdzie mniej lub bardziej piekielne istoty i ludzie zmuszeni są żyć razem, nie należy oczywiście do prostych zadań.

Sniegoski jest znany jako najlepszy scenarzysta w historii komiksów o Vampirelli, stąd nie zaskakuje wysoki poziom jego najnowszej serii. Vampi jest przez niego pisana jako inteligentna, niestroniąca od cynizmu, doświadczona wojowniczka w służbie lepszego świata. Vampirella Strikes stanowi swoiste połączenie fabuł rodem z serialu CSI z mieszanką akcji, fantastyki, horroru i dramatu. Główny wątek dotyczy tajemniczego mężczyzny, posiadającego żywą broń, jakiej obawiają się nawet najpotężniejsze istoty z piekła. Broń ta potrzebuje jednak żywych nosicieli aby mogła się rozwijać.

Sniegoski wykorzystuje ten pomysł do stworzenia swoistego komentarza nt. błędnego koła przemocy powodowanego terroryzmem czy nienawiścią na tle kulturowym. Osoby, jakie przybywają po broń to osoby, jakie straciły w wyniku ataków demonów swoich ukochanych i teraz biernie egzystują pełni smutku oraz nienawiści. Dla nich każdy nie-człowiek – niezależnie czy jest dobry czy zły – jest wrogiem. Broń i jej właściciel, kreowany na manipulacyjnego guru ksenofobicznej sekty, podkręcają rozpacz i chęć zemsty samotnych, zagubionych ludzi czyniąc z nich morderców. Choć momentami nieco zbyt ekspozycyjny, komiks stanowi świetne wprowadzenie do nowego status quo w serii.


The Blood of the Immortals
(Humanoids, maj 2022)
Scenariusz: Françoise Ruscak
Rysunki: Francesco Trifogli

The Blood of the Immortals to przygoda science fiction, utrzymana gdzieś na pograniczu Avatara i eksploracji Wyspy Czaszki z King Konga. Bohaterami jest grupa ludzi, składająca się z naukowców, żołnierzy i księdza, która przybywa na planetę Verfebro w poszukiwaniu Draców. Draci zaś to groźne drapieżniki, jakich krew jest ponoć kluczem do nieśmiertelności.

Wykonanie ich misji nie będzie łatwe. Nie dość bowiem, że na planecie roi się od różnego rodzaju zwierzaków chętnych ludzkiego mięsa, to jeden z członków załogi jest sabotażystą. Podczas swojej wędrówki bohaterowie natykają się też na rozbitka z załogi pierwszych wizytatorów na planecie oraz na lokalnych mieszkańców, wydających się ukrywać pewien sekret.

Komiks jest bardzo przyzwoicie narysowany i rzetelnie napisany, lecz nie wybija się niczym niezwykłym. Akcja toczy się tu nieco za szybko i przydałoby się z 50 dodatkowych stron aby naprawdę wgryźć się w temat i dać więcej oddechu kadrom. Tym bardziej, że twórcy starają się wejść mocno w implikacje moralne dotyczące nieśmiertelności i tego, co oznaczałaby ona dla ludzkości. Niczego nowego jednak nie odkrywają, zadowalając się wyświechtanym przekazem, że są losy gorsze niż śmierć i być może wieczne życie nie jest najlepszym pomysłem.


Red Sonja: Red Sitha #2
(Dynamite, czerwiec 2022)
Scenariusz: Mirka Andolfo, Luca Blengino
Rysunki: Valentina Pinti

Red Sitha prędko wyrosła na jedną z moich ulubionych komiksowych bohaterek. Mimo jej podobieństw do Sonji jest od niej zdecydowanie mniej intensywna i często sprawia wrażenie jakby niczym się nie przejmowała. Równocześnie jest też osobą pełną humoru, poczucia moralności i skorą do skrzyżowania miecza z każdym napotkanym człowiekiem bądź istotą.

Drugi numer zabiera nas do pustynnej metropolii, gdzie miła złodziejka – poznana wcześniej w Red Sonji – jest obecnie przypadkową narzeczoną ekstremalnie naiwnego księcia. Niezbyt go lubi, ale też nie ma serca by mu o swojej niechęci powiedzieć wprost; szczególnie, że ten jest zakochany w dziewczynie bez pamięci. Tymczasem Sitha – aby odnaleźć swoich rodziców – musi wejść w posiadanie artefaktu ukrytego w królewskim skarbcu. Pech chce, że jest on chroniony przez najbardziej uroczego, słodkiego i niemożliwego do pokonania demona.

Mimo małego przegadania numer czyta się bardzo przyjemnie dzięki błyskotliwym dialogom, energicznym postaciom, niezłemu poczuciu humoru, które jednak nie daje nam zapomnieć, że wciąż przebywamy w hyboryjskim sword & sorcery, jakie w każdej chwili może przerodzić się w dark fantasy.


Na deser Vampirella wg Jairo Valverdego w kinomisyjnej kolorystyce.

Miłośnik kina azjatyckiego, kina akcji i kosmicznych wojaży na statku gwiezdnym Enterprise. Kiedyś studiował filologię polską, a potem został obywatelem NSK Państwa w Czasie. Publikował w Kulturze Liberalnej, Torii, Dwutygodniku Kulturalnym i innych.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*