Szanowni pulpożercy! Tradycyjnie, kilka dni po naszym standardowym podsumowaniu ubiegłego roku przychodzi czas na wersję retro, czyli wyliczanki starszych filmów (przyjęliśmy umownie, że powstałych do 2015), które mieliśmy okazję w ciągu ostatnich 12 miesięcy poznać i pokochać i które teraz radośnie polecamy i Wam. W zabawie wzięło udział 7 osób, w tym gościnnie Jakub Krysiak (Wieczorny Seans Filmowy). Jak zwykle, rozpiętość gatunkowa i stylistyczna jest spora – od westernu do monster movie i od grindhouse’u do arthouse’u. Zapraszamy do lektury, zapraszamy do seansów, zapraszamy do dzielenia się własnymi typami!
PS. Główny kadr zdobiący poniższy wpis pochodzi oczywiście z Zombie pożeraczy mięsa (Lucio Fulci, 1979) i symbolizuje nas – kinomisyjną ekipę powstałą w zeszłym roku zza grobu, aby kontynuować pulpowo-filmoznawczy terror w polskich internetach!
Justyna Braszka
Casshern (2004) * Rozpalić gwiazdy (2014) * Drapieżcy (1999) * Słodko-gorzkie życie (2005) * Dobry, zły, zakręcony (2008) * Masquarade (2012) * Biała hrabina (2004) * Maniac (2012) * Lekcja zła (2012) * Infernal Affairs: Piekielna gra (2002) * Czasem w kwietniu (2005) * Hotel Rwanda (2004) * Elisabethtown (2005)
Beloved (reż. Jonathan Demme, 1998)
Ekranizacja wybitnej powieści laureatki literackiej Nagrody Nobla Toni Morrison to kawał niezmierzonego kina, wyłamującego się schematom. Demme narracyjnie zatroszczył się o gęstość i gorycz literackiego zaplecza Morrison, będącego przygnębiającą rachubą rozliczającą USA z demonów niewolnictwa. Fabuła nie różni się od pierwowzoru: w 1873 roku dawna niewolnica Seethe (rewelacyjna Oprah Winfrey) mieszka z córką (Kimberly Elis) i Paulem D (Danny Glover) w nawiedzonym domostwie po zmarłej teściowej. Tak jest, nie przeczytaliście źle – nawiedzonym. Pewnego dnia w okolicy posiadłości pojawia się tajemnicza dziewczyna o umyśle dziecka, tytułowa Beloved, w której Seethe rozpoznaje swoją tragicznie zmarłą córeczkę. Otoczenie Seethe pełne jest tajemnic i bólu przeszłości. Zapomniane dziś arcydzieło Jonathana Demme obfituje w mistycyzm afroamerykańskich wierzeń, który zmyślnie komponuje się z wyrazistymi elementami horroru. Ambitna warstwa literacka idzie w parze z tematami gatunkowymi, np.: z subtelnym powabem blacksploitation. Okrucieństwo Umiłowanej stoi jednak w kontrze do współczesnej fali poprawności politycznej, która tak mocno skrzywiła perspektywę takich dzieł grozy jak, ostatni Candyman czy Antebellum. Demme, gdy trzeba, nie oszczędza widza i w wyszukany sposób korzysta z Svena Lindqvista i jego ponadczasowej analizy Wytępić całe to bydło…
Caligula
A Climax of Blue Power (1976) * Africa Blood and Guts (1966) * Born for Hell (1976) * Cockfighter (1974) * Fleshpot on 42nd Street (1973) * Free Hand for a Tough Cop (1976) * Fort Apache, Bronx (1981) * Gatunek 2 (1998) * Iguana (1988) * Lolly-Madonna XXX (1973) * Magdalena, Possessed by the Devil (1974) * The City of the Dead (1960) * The Highest of the Skies (1977) * The Mad Bomber (1973) * The People Who Own the Dark (1976) * The Trollenberg Terror (1958) * They Have Changed Their Face (1971) * Tintorera (1977) * Two-Lane Blacktop (1971) * Whirlpool (1970)
Night of the Juggler (reż. Robert Butler, 1980)
James Brolin jako były glina, który tropi porywacza swojej córki na ulicach Nowego Jorku… Energetyczny thriller, w którym akcja startuje na pełnym gwiździe już w pierwszych minutach i nie zwalnia do samego końca. Utrzymany w typowo sewentisowej, „obskurnej” manierze, z wielką metropolią jako siedliskiem wszelkiego zła i zepsucia. Tło wydarzeń stanowią walące się slumsy Bronxu, zaludnione przez gangi młodzieżowe i meneli. Ludzkie życie ma tu niewielką wartość i na każdym kroku można dostać po mordzie. Polityczna poprawność? Zapomnijcie! Biali gardzą czarnymi, czarni gardzą Portorykańcami, a Portorykańczycy gardzą wszystkimi. W najbardziej efektownej sekwencji filmu mamy do czynienia z podwójnym pościgiem w obszczanej, post-apokaliptycznej scenerii: główny bohater salwuje się ucieczką przed bandą rozjuszonych Latynosów gotowych wyciąć mu portfel razem z nerką, samemu jednocześnie goniąc kidnapera. Na pomoc ze strony skorumpowanej policji nie ma co liczyć (a wręcz można jeszcze napytać sobie dodatkowo biedy, o czym świadczy epizod z udziałem Dana Hedayi, który wciela się w pałającego żądzą zemsty stróża ładu), tutaj każdy działa na własną rękę. Wyobraźcie sobie skrzyżowanie Życzenia śmierci (1974), Hardcore (1979) Paula Schradera i Wojowników (1979) Waltera Hilla, a otrzymacie Night of the Juggler. They just don’t write ’em like that anymore!
Jakub Krysiak
Bierz forsę i w nogi (1969) * Inna kobieta (1988) * Kondom des Graunes (1996) * Nienawiść (1987) * Oddział Delta (1986) * Przedstawiamy Feeblesów (1989) * Więzień Drugiej Alei (1975) * Wstrząsy (1990)
Prawo i Jake Wade (reż. John Sturges, 1958)
Rewelacyjny klasyczny western od mistrza gatunku. Cudownie sztywny Robert Taylor wciela się w tytułowego Jake’a Wade’a, zrehabilitowanego w oczach prawa przestępcę, który obecnie sam pełni funkcję szeryfa federalnego w małym miasteczku. Jake pomaga byłemu kompanowi, Clintowi Hollisterowi (w tej roli demoniczny Richard Widmark), uciec z więzienia w sąsiednim miasteczku, ponieważ ma wobec niego dług wdzięczności za podobną przysługę sprzed lat. Rachunki między mężczyznami nie zostały jednak wyrównane, Clint śledzi Jake’a i zmusza go – w tym celu porywając jego narzeczoną – by ten doprowadził go do miejsca, gdzie szeryf ukrył dawniej skradzione pieniądze. Osią akcji jest podróż (anty)bohaterów przez pustynne scenerie Doliny Śmierci i kalifornijskich gór Sierra Nevada do miejsca z zakopaną gotówką oraz rywalizacja, jaką w trakcie owej wyprawy ze sobą toczą. Mężczyźni nienawidzą się, ale są na siebie skazani, jeśli oboje chcą wyjść z patowej sytuacji z korzyścią – jedynie szeryf wie, gdzie zakopane są pieniądze, z kolei narzeczona Wade’a jest skazana na łaskę bandyty. Ekranowa rozgrywka między dawnymi przyjaciółmi jest pełna napięcia, nadając tempa następującym wydarzeniom, aż do podwójnie ekscytującego starcia w wymarłym miasteczku (najpierw postacie jednoczą siły przeciwko Indianom, a następnie ponownie próbują zaszachować się w indywidualnej potyczce). Świetny występ zalicza charyzmatyczny Widmark jako wzorcowy westernowy złoczyńca; pięknie malują się krajobrazy Dzikiego Zachodu w obiektywie Roberta Surteesa; muzyka dodaje dramaturgii; akcja jest zwarta (obraz trwa 86 minut), a emocje silnie skondensowane. Dobrze napisany i sprawnie zrealizowany western pełen akcji, z udanymi występami aktorskimi.
Marcin Mess
Black Jack (1968) * Cobain. Montage of Heck (2015) * Death Smiles on a Murderer (1973) * The Embalmer (1965) * The Fellowship of the Frog (1959) * Forgotten Pistolero (1969) * The Indian Scarf (1963) * Killing Car (1993) * El Puro (1969)
Piękna i bestia (reż. Juraj Herz, 1978)
Klasyczna baśń w wersji czechosłowackiej. Znakomite kino, romantyzm oryginału mieszające z mrokiem, melancholią i surrealizmem. Miejscami zresztą ogląda się to jak rasowy horror gotycki. Rozpoczyna się w środku lasu, w błocie i mgle, a kończy we śnie. Po drodze oferuje widoki pięknych rupieciarni i teatralnie błądzących postaci, z których dumny byłby zarówno Wojciech Jerzy Has, jak i Jean Rollin. Jak widać na kadrze powyżej, Bestia to tutaj ptako-podobna istota, co oczywiście uwypukla odświeżającą odmienność filmu od bardziej znanych adaptacji słynnej baśni, podobnie jak choćby postaci sługów antybohatera, tutaj będące małymi, demono-podobnymi stworami pięknie chowającymi się w ciemnościach, czy wreszcie zamazywanie granicy między jawą a snem. O ile jeszcze pierwsza scena oniryczna (co wymowne, prezentująca marzenie senne niemalże samymi lustrzanymi odbiciami) jest wyraźnie oddzielona od wcześniejszych fragmentów opowieści, o tyle cały ostatni akt rozgrywa się już w trudnej do jednoznacznego zdefiniowania rzeczywistości. Postaci zaczynają wtedy rozmawiać o śnieniu i, jak jest sugerowane, przenoszą się do snu, aby już się z niego nie wybudzić. Mało tego, w tymże śnie pojawia się na koniec i sen kolejny. Tym razem ponownie wyraźnie oddzielony od poprzedzających go fragmentów, co bynajmniej nie ułatwia jego jasnej kategoryzacji (choć zarazem podkreśla symboliczność całej fabuły). Piękna i bestia w interpretacji czechosłowackiego mistrza (mowa w końcu o autorze mocarnego Palacza zwłok (1968)) to bowiem rzecz bardzo umowna i bardzo intuicyjna. Utkana ze smutku, grozy i romantyzmu, stanowi filmowy odpowiednik wiersza o bólu samotności i potędze miłości. „Śnij dalej” – mówi swojej wybrance Bestia. – “ Kiedy śnisz o moim obliczu, tworzysz je. Im żarliwiej będziesz śnić, tym prędzej mnie zobaczysz. A ja przypominać będę Twój sen.”
Mateusz R. Orzech
Bakumatsu Taiyoden (1957) * Lover’s Destiny (1975) * Młodzieńcza miłość (1957) * Murder by Decree (1979) * Nieuległa (1957) * Pięciu mistrzów z Shaolin (1974) * The Scarlet Claw (1944) * Stolen Death (1938) * The Tournament (1974) * Zemsta Johna Ellmana (1936)
Kidnap (reż. Kang Cheng, 1974)
W hongkońskim studiu Shaw Brothers w latach 70. coraz częściej sięgano do thrillerów i produkcji mniej skupionych na scenach sztuk walki, a silniej na współczesnej przestępczości. Reżyserem, jaki najbardziej wyróżniał się w tym kontekście był Chih-Hung Kuei, lecz w pierwszej połowie lat 70. do nurtu dołączył również Kang Cheng, którego Kidnap był drugim najlepiej zarabiającym hongkońskim obrazem w 1974 roku. Cheng zaczął prace nad filmem niemal natychmiast po ukończeniu superprodukcji The 14 Amazons (1972), swobodnie przechodząc z wuxia do realistycznego, ponurego, kryminalnego dramatu, dotykającego kwestii społecznych. Jedną z jego głównych inspiracji było najpewniej przestępstwo z początku lat 60., kiedy to mężczyźni nazywający siebie „Trzy wilki” porwali i zamordowali bogatego biznesmena. Cheng zmienił liczbę „wilków” na cztery i dał im łatwe do zrozumienia dla widzów przyczyny zejścia na ścieżkę przestępczości, tworząc tym samym agresywny moralitet krytykujący społeczne rozwarstwienie kraju, a także wytykający cynizm systemu sprawiedliwości. Film zdaje się też odnosić do zdarzenia z 2 października 1972 roku, kiedy to Harold Shaw – syn Run Run Shawa z Shaw Brothers – został porwany dla okupu w Singapurze. O sprawie można przeczytać więcej m.in. tutaj. Wydarzenie to można odbierać jako mroczny omen zaangażowania się triad w przemysł filmowy wynikający w kolejnych dekadach porwaniami, morderstwami, okaleczeniami czy gwałtami wielu osób związanych z hongkońskim kinem. Fakt, że Kidnap jest obrazem o współczesnej przestępczości wpisuje go w nurt crimewave, czyli produkcji o różnorakich przestępcach, jakie zaczęły zdobywać popularność w latach 70. Ich początków możemy szukać w imitacjach przygód Jamesa Bonda, jak Summons to Death (1967) Weia Lo, które osiągały wymierne sukcesy finansowe. O krok dalej poszli Chih-Hung Kuei i Akinori Matsuo w thrillerze akcji Lady Professional (1971), gdzie Lily Ho wcieliła się w płatną zabójczynię, szantażowaną przez skorumpowanego polityka. Nagły boom na filmy o młodocianych idealistach, schodzących na drogę przestępczości – czyli nurtu, zapoczątkowanego de facto przez Dead End (1969) Cheha Changa – utorował zaś drogę bardziej realistycznym, dramatycznym, brutalnym i mniej nastawionym na sceny akcji produkcjom. Równocześnie ze wzrostem zawartości erotycznej katalogu Shawów (głównie dzięki pozycjom Han-Hsianga Li) i wymienianiem klasycznych duchów w stylu opowieści Sung-Linga Pu na nowoczesne i bardziej realistyczne horrory (Ghost Eyes [1974]) i dreszczowce (Killer Snakes [1974]), także produkcje o przestępcach coraz chętniej sięgały po naturalne oświetlenie, realistyczne obrazy życia w Hongkongu, sceny mniej wystudiowanej a bardziej bolesnej przemocy oraz chwile erotyzmu. Sukces Kidnap tylko potwierdził, że jest to kierunek, w jaki warto było inwestować czas i pieniądze. Film Chenga z łatwością można podzielić na kilka cząstek: (1) przedstawienie głównych postaci, przygotowanie i nieudane wykonanie ich planu porwania; (2) rozwój dwóch kolejnych planów kryminalnych, przerywanych scenami z życia prywatnego antybohaterów, podczas których portrety ich rodzin i ukochanych pełnią główną rolę dramatyczną i kształtują postrzeganie protagonistów przez widza jako ludzi, którym mimo wszystko można kibicować; (3) ich tonięcie w oceanie problemów, kiedy Cheng wymienia realistyczne przedstawienie akcji na kojarzący się stylistycznie z pozycjami rodem z japońskiej nowej fali melodramat. W kontekście stylistycznym Kidnap jest zdecydowanie produkcją udaną, dość surową, zdecydowanie sprawniej zmontowaną i oświetloną niż większość pozycji ówczesnej hongkońskiej konkurencji, zdradzając w ten sposób swój dłuższy niż standardowy czas tworzenia. Aktorsko jest pełen świetnych kreacji z Liehem Lo na czele, który już nie pierwszy raz dowodzi, jak charyzmatycznym był aktorem. Jedyne problemy znajdują się w warstwie fabularnej. Cheng zarzuca protagonistów masą problemów, pod koniec przybierających nieco kuriozalne i nierealistyczne wrażenie. Ponadto w finalnych partiach nie stroni od nieco nachalnego melodramatyzmu. Nie są to jednak wady, jakie powinny kogokolwiek zniechęcić do obejrzenia filmu.
Marta Płaza
Żywe tarcze (1968) * Dark Age (1987) * Wij (1967) * Punishment Park (1971) * Pamiętnik szalonej gospodyni (1970) * Martwy i pogrzebany (1981) * Ganja & Hess (1973) * Bal maturalny II: Witaj Mary Lou (1987) * Rodzice (1989) * Park rozrywki (1975)
Żaby (reż. George McCowan, 1972)
Lepi się ta niesłusznie wzgardzana historia wilgocią i błockiem już od pierwszych minut. Głównym bohaterem jest niejaki Pickett Smith – fotograf wykonujący zdjęcia na terenie luizjańskich bagien dla magazynu przyrodniczego. Gdy jego łódź zostaje przypadkiem potrącona przez motorówkę, sprawcy wypadku w ramach rekompensaty, zabierają mężczyznę do swojej posiadłości na wykwintne przyjęcie z okazji obchodów święta 4 lipca i urodzin głowy rodziny. Zrzędliwy senior, który od początku nie wzbudza sympatii okazuje się mieć na sumieniu przewiny jeszcze większe niż „tylko” gnębienie rodziny. Jego zamiłowania do pestycydów i niszczenie lokalnej fauny i flory, z czasem wydają się coraz bardziej wkurzać pozostały przy życiu zwierzyniec. Gady, płazy i pajęczaki zacieśniają krąg wokół domostwa, zaczynając polowanie na nierozważnych uczestników imprezy. Łatwo zauroczyć się tym niepozornym, mocno onirycznym filmem, tak często oskarżonym o snujstwo i nicniedzianie się. Tytułowe bohaterki nie przypuszczają co prawda gwałtownego szturmu, ograniczając swoją emanację grozą raczej do uporczywego wpatrywania się nie tylko w bohaterów, ale i widzów. Może i straszą bardziej swoją obecnością niż dynamicznym działaniem, błędem byłoby jednak sprowadzić tę taktykę wyłącznie do banału i nudy, bo McCowan ma pomysł na powolność i grozowe zdystansowanie swojej historii. Sprawnie operuje przede wszystkim klimatem dusznego południa Ameryki z jego historycznymi naleciałościami. Osacza stopniowo nie tylko za pośrednictwem pełzających zwierząt wymyślnych choć nie dynamicznych w uśmiercaniu, ale i nastrojów panujących wśród bliskich i uczestników imprezy, sięgających od zinstytucjonalizowanego rasizmu z flagą konfederacji w tle, aż po patriarchalne struktury rodziny. Im dalej w historię tym gęściej, zarówno dzięki zwierzętom brawurowo odzyskującym dla siebie coraz większe połacie naturalnych terenów, jak i psychologicznym potyczkom bohaterów, odsłaniającym coraz większy brud kryjący się za amerykańską symboliką.
Justyna Wróblewska
Clean, Shaven (1993) * Litan (1982) * Red to Kill (1994) * Przekleństwo domu Hajnów (1988) * Kichiku dai enkai (1997) * Bilbao (1978) * Beyond Terror (1980) * The Gold of Love (1983) * Devil in the Brain (1972) * Self Defense (1983) * The Zero Years (2005) * Listy martwego człowieka (1986) * Već Viđeno (1987) * Dead Hands Dig Deep (2015) * FinalCut.com (2001)
Malpertuis (reż. Harry Kümel, 1971)
Magiczne arcydzieło spod ręki Harry’ego Kümela balansuje na granicy jawy i snu od pierwszych sekund. Oparty na powieści Jeana Raya Malpertuis opowiada historię marynarza Jana (Mathieu Carrière, znany z mocnego Born for Hell 1976), który po zejściu na ląd postanawia odnaleźć swój dawny dom. Okazuje się jednak, że zarówno dom, jak i ulica, już nie istnieją. W pewnym momencie chłopak zostaje ogłuszony i budzi się w ogromnej posiadłości swojego złowieszczego wuja Cassaviusa (Orson Welles), zwanej Malpertuis. Bogaty krewny, leżąc na łożu śmierci, sprowadził do domu służących, rodzinę i inne podejrzane indywidua, by ogłosić swój testament. Zgodnie z nim, zebrani odziedziczą ogromny majątek gospodarza pod warunkiem, że nigdy nie opuszczą Malpertuis, a ostatni żyjący mężczyzna i kobieta pobiorą się. Szampański nastrój pazernych gości szybko pryska, nienawidzą oni bowiem zarówno Cassaviusa jak i jego posiadłości. Mimo to, chęć zdobycia majątku okazuje się silniejsza. Jan, któremu nie zależy na bogactwie, planuje odejść, szybko jednak odkrywa, że nie jest to łatwe, a ci którzy próbują uciec padają ofiarą morderstwa. Mężczyzna pozostaje więc na miejscu by odkryć tajemnice Malpertuis oraz żyjących tam osób, które wydają się nie być tymi za których się podają. Powyższe opus magnum Kümela to historia łącząca fantastykę z horrorem, sen z jawą. Bogactwo symboliki oraz estetyczne doznania zapierają dech w piersiach. Tajemniczą, gotycką atmosferę zawdzięczamy tytułowej posiadłości, pełnej mrocznych korytarzy, obrazów, ukrytych komnat, krętych schodów i rozpalonych ogniem pochodni. Jan biega po niej w poszukiwaniu odpowiedzi, a my wraz z nim, czując się jak w labiryncie bez wyjścia. Miejsce wydaje się istnieć gdzieś poza czasem. Być może po drugiej stronie lustra? Choć reżyser podrzuca nam pewne tropy, to przez cały seans możemy czuć się równie zagubieni jak Jan i równie mocno jak on zaangażowani w odkrycie tajemnicy. Reżyser zadbał też o dodanie szczypty groteski. W pamięć zapada scena w której Cassavius wyszydza zgromadzonych wokół jego łoża nieszczerych żałobników, wytykając ich chciwość i słabostki, podczas gdy goście uśmiechają się słodko w oczekiwaniu na odczytanie jego ostatniej woli. W Malpertuis zebrała się zresztą galeria wyjątkowo cudacznych postaci – miłośnik taksydermii, który bynajmniej nie planuje ograniczać się do wypychania jedynie zwierząt, mężczyzna z obsesją na punkcie podtrzymywania ognia czy piękna i tajemnicza Euryale, w której zakochuje się główny bohater, pomimo że dziewczyna nieustannie unika jego wzroku. Warto dodać, że grająca Euryale Susan Hampshire wcieliła się w potrójną rolę (Euryale, Alice i Nancy) kradnąc całe show. Mały, choć pamiętny, występ zaliczyła też gwiazda francuskiej piosenki, Sylvie Vartan. Oniryczna, baśniowa atmosfera unosząca się nad filmem urzeka niedopowiedzeniami. Na zakończenie czekają nas dwie niespodzianki, które każą nam się zastanawiać co tak naprawdę jest rzeczywistością, a co wytworem wyobraźni. Nie dziwi więc, że historia kończy się cytatem Lewisa Carrolla. Life, what is it but a dream?
Teksty zbiorowe kinomisyjnej załogi i przyjaciół.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis